[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że dowie się, o co chodzi.
Po godzinie tłum zaczął rzednąć. Zastała Breta przy drzwiach wyjściowych.
Uchylił je przed nią uprzejmie.
Gdy już znalezli się w małym sportowym samochodziku i oddalili nieco od
szkoły, spytała:
- Może mi powiesz, co się stało?
- Dowiedziałem się dzisiaj, że dostałem nagrodę MacKellara.
Ginny spojrzała na niego z niedowierzaniem. Gdyby oświadczył jej, że
zgłoszono go do załogi lecącej na Księżyc, byłaby chyba mniej zdziwiona. Nagrodę
MacKellara przyznawano najwybitniejszym dziennikarzom za najlepsze reportaże.
W skład komisji wchodzili słynni pisarze i wydawcy. Na Południu miała rangę
równą nagrodzie Pulitzera.
- %7łartujesz!
- Mówię zupełnie poważnie.
- To cudownie, Bret - rozjaśniła się. - Za który reportaż ci ją przyznano?
Nie odpowiedział od razu i Ginny poczuła się nagle nieswojo.
- Bret?
Zerknął na nią i znów skoncentrował się na prowadzeniu samochodu.
- To nie był jeden reportaż, a cała seria. Opublikowałem ją wkrótce po tym,
jak mnie opuściłaś.
- Seria? - spytała z ciężkim sercem. - Nie wiedziałam, że pracujesz nad czymś
takim.
- To był pomysł Franka. Prawdę mówiąc, to właśnie on zadzwonił
zawiadamiając mnie o nagrodzie.
- Wycinki w kopercie! - odgadła wreszcie.
%7łałowała teraz, że nie przeczytała ich przez głupi upór.
S
R
- Tak.
- Bret, nie każ mi wyduszać z ciebie słowa po słowie.
- Wkrótce po tym, jak się pobraliśmy - Bret spojrzał na nią, jakby chciał się
upewnić, że Ginny ma głupią minę - Frank wpadł na pomysł opisania od wewnątrz
przestępczego świata Południa. Wybór padł na mnie. Miałem pewne kontakty.
Ludzie, których znałem, rozmawiali ze mną anonimowo.
Ginny zaschło w ustach z wrażenia. Coś ściskało jej serce.
- To dlatego znikałeś na całe noce.
Bret podjechał pod dom i zaparkował za wozem Ginny. Wyłączył silnik, oparł
się o drzwi, głowę przycisnął do szyby. Zwiatła lamp ulicznych padały na jego
sylwetkę, twarz skryła się w mroku. Zaczął mówić poważnym głosem, w którym
nie było słychać zwykłego wigoru i przekomarzania.
- Tak. Tam właśnie byłem. Ci ludzie nie pracują w godzinach biurowych.
Musiałem się do nich dostosować. O ile - parsknął - wymuszenia, nielegalny hazard
i handel narkotykami można nazwać pracą.
- Czemu nic mi o tym nie mówiłeś?
- Bo nie chciałem niepotrzebnie cię narażać.
- Powinieneś mi powiedzieć - upierała się. - Byłam twoją żoną!
- To zabawne, ale chyba przysięga małżeńska wspomina coś o tym, że na
dobre i złe. Mnie to zobowiązywało.
- Jak śmiesz zwalać wszystko na mnie! Miałam prawo wiedzieć, że
ryzykujesz życiem - urwała na chwilę. - To nad tym pracowałeś, kiedy cię
zraniono?
- Tak.
Ginny oparła łokieć o krawędz otwartego okna i przykryła twarz dłonią.
- Miałam prawo wiedzieć - szepnęła sama do siebie.
- A ja miałem obowiązek cię ochraniać. Wiedza na ten temat mogła być dla
ciebie niebezpieczna.
S
R
Ginny wyprostowała się i naśladując Breta, skrzyżowała ramiona na
piersiach. Znów znalezli się w impasie. Nie mogła wyzbyć się dziecinnego
przekonania, że gdyby Bretowi na niej naprawdę zależało, okazałby to bardziej
przekonująco. Zamiast tego oskarżył ją o tchórzostwo.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi prawdy, gdy przyjechałeś tu w lutym zeszłego
roku?
- Wyglądało na to, że uparłaś się zostać z Hughiem. Potrzebował cię, był
ciężko chory. A poza tym niebezpieczeństwo wcale jeszcze nie minęło. No i ja
byłem cholernie wściekły na ciebie - dodał z lekką autoironią.
- Spójrzmy prawdzie w oczy, Bret. Pomijając inne względy, raczej byłeś
gotów pozwolić mi odejść, niż stracić taki wspaniały temat.
Bret poderwał się i otworzył drzwiczki.
- Jeśli to prawda, to co ja tu robię?
- Bóg raczy wiedzieć! - zirytowana Ginny również wysiadła z samochodu. -
Ukrywasz się?
W świetle latarni ledwo dojrzała uśmiech Breta.
- Chyba powinienem pozwolić ci nieco ochłonąć, Ginny. Dobranoc.
Odprowadziłbym cię do drzwi, ale nadopiekuńczość mogłaby urazić taką
samodzielną kobietę - zasalutował i ruszył do siebie. Wtem zawrócił. - A tak
nawiasem mówiąc, wręczenie nagrody MacKellara odbędzie się w przyszły
czwartek wieczorem. Czy zechcesz mi towarzyszyć? Nie? Trudno. Znajdę sobie
kogoś innego - pomachał jej i zaczął wspinać się po schodkach prowadzących do
mieszkania.
Ginny stała z zaciśniętymi pięściami, słuchając kroków Breta na schodach.
Zastanawiała się, czemu czuje się tak, jakby właśnie ona była wszystkiemu winna.
S
R
ROZDZIAA PITY
Doris! Bret zabrał Doris na przyjęcie z okazji wręczenia nagrody MacKellara.
Ginny siedziała w pustej redakcji  Heralda" z nogami na biurku, ręce
trzymała pod głową. Czuła się równie nieswojo, jak podczas wizyty w szkole.
Od ponad tygodnia zastanawiała się, kogo Bret wybierze na swoją
towarzyszkę. Przyglądała się wszystkim współpracowniczkom, zastanawiała się
nad każdą kobietą w mieście, wmawiając sobie, że wcale nie jest zazdrosna. Ulżyło
jej, gdy dowiedziała się o tym od Doris.
To, że Bret wybrał Doris, uświadomiło jej, jak bardzo się zmienił.
Pochłonięty pracą w Memphis nie zwracał uwagi na swoich kolegów. Teraz znalazł
czas, by odkryć, że to właśnie Doris była istną kopalnią wiedzy na temat konkursu,
odkąd Hugha powołano do komisji nagrody MacKellara. Dowiedział się również,
że uwielbiała jezdzić do wielkich miast, ale od śmierci męża rzadko zapuszczała się
dalej niż do Greenville.
Troskliwość Breta zbiła Ginny z tropu. Skoro - jak uważała - zamierzał
wyjechać z Webster, czemu tak ciężko pracował nad podniesieniem poziomu
 Heralda"? Dlaczego tyle czasu poświęcał mieszkańcom miasta? Wszyscy go już
poznali i polubili. Na pewno nie przez wzgląd na Sama i Laurę, czy z powodu
Ginny.
Zdjęła nogi z biurka i wyprostowała się. W głowie kołatało jej pytanie siostry.
Co powstrzymuje ją przed lepszym poznaniem byłego męża? Czemu nie chciała
pojechać z nim na wręczenie nagrody? Wczorajszy wieczór spędziła, usiłując
wyobrazić sobie Breta odbierającego nagrodę i jego przemówienie. Bardzo chciała
znalezć się na miejscu Doris i pokazać wszystkim, jaka jest z niego dumna.
Co ją zatem powstrzymuje? Musiała uczciwie przyznać, że strach. Obawiała
się do niego zbliżyć.
Wstała i gorączkowo zaczęła sprawdzać, czy we wszystkich pomieszczeniach
S
R
pogaszono światła. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.