[ Pobierz całość w formacie PDF ]
honor. Przecież ona uważała go za Dilipa, a on sam też miał już wybraną kandydatkę na żonę. - Chętnie, kochanie, ale zrobiło się już pózno... - spróbował wybiegu. - Może spotkalibyśmy się jutro na lunchu w Emporium"? Mamy ważną sprawę do omówienia. 2 uśmiechem, niedbale bawiąc się pasemkiem włosów, Nalini przyglądała się swojej lewej dłoni, jakby już wyobrażała sobie na niej pierścionek zaręczynowy. Po jej odjezdzie Lokesh poczuł się strasznie osamotniony, jakby nagle utracił całą radość życia. Na przekór wszystkiemu spróbował jednak wyobrazić sobie, że kupił złoty pierścionek z wygrawerowanym motywem lotosu, otoczonym brylancikami. Perspektywa oficjalnych oświadczyn Dilipa spowodowała, że już od dziewiątej rano Nalini bardziej bujała w obłokach, niż przebywała w biurze. 2auważyli to także jej koledzy i koleżanki. Na prośbę Dilipa utrzymywała ich spotkania w tajemnicy przed rodzicami. Wymyślała bajeczki na temat dodatkowych godzin pracy, zakupów czy odwiedzin przyjaciółek, aby uniknąć krzyżowego ognia pytań po każdej randce. I tak jej matka wydzwaniała raz po razie, informując ją o stanie przygotowań do ślubu. Zamówiła już nawet Mandap, czyli baldachim potrzebny w czasie ceremonii zaślubin, jak również girlandę z czerwonych róż. Z kolei ciotka Showla dyskutowała już z rodzicami Dilipa na temat ich wkładu oraz posagu Nalini. Dziwiło ją, że Dilip stawia taki warunek, ale wmawiała sobie, że to nie on, tyl- ko jego rodzice domagają się posagu. Dla jej rodziców nie stanowiło to problemu, bo pieniądze na ten cel odkładali od chwili jej urodzenia. - Pod tym względem całkowicie zdaję się na ciebie, mamo - zgodziła się skwapliwie. Nie miała nic przeciwko temu, aby matka przejęła inicjatywę w zakresie przygotowań do ślubu, bo znała jej zdolności organizacyjne. Czuła się trochę winna, że zatajała przed rodzicami, jak naprawdę wyglądały zaloty Dilipa. Sprawiało jej przyjemność, że starał się ją uwodzić, ba, nie mógł się doczekać kolejnego spotkania, czego najlepszym dowodem było to, że zaprosił ją na lunch. Nie miała wątpliwości, że uczynił to, aby osobiście się jej oświadczyć, niezależnie od zaaranżowanego charakteru ich związku. Czuła się mile połechtana tym romantycznym gestem, do tego stopnia, że o jedenastej wyskoczyła z pracy, aby zrobić sobie manicure. Chciała mieć zadbane dłonie, aby stanowiły godną oprawę dla pierścionka, jaki niechybnie wręczy jej Dilip. 2godnie z indyjskim obyczajem klejnoty wybierali krewni narzeczonego, ale dawało się zauważyć, że Dilip zdołał wyrwać się spod kurateli rodziny, więc na pewno pierścionek wybierze sam. Będzie to dowód jego gustu oraz poświęcenia czasu, więc Nalini z góry cieszyła się na samą myśl o randce. Na salę restauracyjną wkroczył z bladym uśmiechem, mimo to wyglądał na zmęczonego. Włosy sterczały mu sztywno nad uszami, oczy miał podkrążone, a humor wisielczy. Od niechcenia poklepał ją po ręku, ale zaraz ścisnął jej dłoń tak mocno, jakby już nigdy nie zamierzał jej wypuścić. Potem podniósł ją do ust i wycisnął na niej pocałunek, co przy- prawiło Nalini o drżenie serca i przenikające ciało dreszcze. Zaraz jednak puścił jej rękę i jakby nigdy nic, zadał jej jakieś obojętne pytanie o pracę. Zamówił wybrane dania i oboje pogrążyli się w rozmowie o Tajlandii, Japonii i Hongkongu, jak również urokach wycieczek do tych krajów. - Pewnie chciałbyś pojechać do Japonii, żeby zabawiać się z gejszami? - zażartowała. Wprawdzie roześmiał się, ale zaraz ucichł i posmutniał, jakby pogodne niebo nagle pokryło się chmurami. - Co się z tobą dzieje? - zapytała z niepokojem. Jemu zaś znienacka zebrało się na szczerość. - Bardzo cię polubiłem. Jesteś taka bezpośrednia, żywa i bystra, cudownie czuję się przy tobie. - W polowie zdania znowu posmutniał i dokończył już innym tonem: -Spędziliśmy razem bardzo miłe chwile, prawda? A w ogóle co o mnie myślisz? Zdziwiło ją zarówno jego pytanie, jak i wyraz twarzy, bo przecież [ Pobierz całość w formacie PDF ] |