[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Znalazłby się  rycerz zniżył głos.  Niektórzy boją się przebywać w mo-
im towarzystwie, bo uważają, że postradałem zmysły i zagrażam otoczeniu. Inni
sądzą, że otoczenie zagraża mnie, a przy okazji i tym, co jadą obok i śpią za bli-
sko. Trochę racji w tym jest. Bywało, że ostrzeliwano nas z daleka, a i napad na
biwak się przydarzył. Parę postronnych osób ucierpiało, więc nie mam pretensji.
Do niej przyszedłeś?
Debren zerknął na szerokie małżeńskie łoże przykryte przybrudzoną pierzy-
ną. Noc była chłodna, a na domiar złego szalały komary. Pewnie dlatego spod
pierzyny wystawał tylko czubek jasnej czupryny z jednej i przybrudzona bosa
stopa z drugiej strony. Pokręcił głową nie bez pewnego żalu. Wiedział, że wyżej
jest zgrabna noga, biodra, piersi i cała reszta, składająca się na młodą jeszcze,
ponętną kobietę.
 Do tej  wskazał mniejsze łóżko.
Kipancho usiadł na brzegu okutej skrzyni, pewnie z bielizną. Siadając, starał
się nie chrzęścić zbroją.
 To jeszcze dziecko  powiedział bardziej ze zdziwieniem niż z wyrzu-
tem.  Chyba nie. . .
 Nie  uśmiechnął się Debren.  W większości cywilizowanych krajów
za dorosłą uważa się pannę trzynastoletnią, a na Południu, gdzie wszystko szyb-
ciej dojrzewa, dwunastolatkę. Handlować ciałem mogą dziesięciolatki za zgodą
opiekuna i przy pewnych ograniczeniach. W zamtuzach, na poły oficjalnie, bez
203
robienia skandalu, oferuje się dziewczęta od ósmego roku życia. To karalne, ale
niewysoko. Ja jednak, panie Kipancho, mam na te sprawy trochę wypaczony po-
gląd. Kobiety poniżej dwudziestki uważam za dziewczęta. A z dziewczętami do
łóżka nie chodzę.
 Cóż, każdy z nas ułomny jest  stwierdził z powagą rycerz.  Każdy
ma swoje słabostki i dziwactwa, osobliwie na tym polu.  Rozejrzał się po cia-
snym, zagraconym wnętrzu.  Dzięki za zaufanie. Możesz być pewien, że cię
przy winie obmawiał przed ludzmi nie będę.
 Wiem.
 A co do dziewki, to masz rację.  Obaj patrzyli przez chwilę na przykrytą
po szyję, oddychającą trochę chrapliwie dziewczynkę, śpiącą na mniejszym łóż-
ku.  Jak ją wczoraj znosiłem na plecach z dachu, to jednej miękkiej krągłości
nie wyczułem. Dziecko to jeszcze. Widać, że na piękną niewiastę wyrośnie, ale
póki co. . . Z myślą o przyszłości tu siedzisz?
 Hę?
 Ja moją Dulnessę też niewiele starszą po raz pierwszy ujrzałem. Też chude
to było, kanciaste. Ale już wtedy ślub złożyłem, że tylko ją, do końca życia. . . Bo
mi serce z wrażenia zamarło. A takie dziewczęta, na widok których serce czło-
wiekowi w piersiach zamiera, zwykle szybko mężów znajdują. Więc, choć się
kompani śmiali, smarkuli wierność i stałość uczuć obiecałem, by sobie kolejkę
zaklepać. W rycerskim stanie jest to przyjęta metoda, choć dość rzadko stosowa-
na. Bo wiesz, w młodym rycerzu i krew młoda, gorąca, a słowo to słowo, trzyma
mocniej od łańcucha. Alem nie myślał, że wśród czarodziejów tak się żony zdo-
bywa.
 Nie myślałem o żeniaczce.
 No tak, u was. . . hmm. . . swobodniejsze obyczaje. Rzec chciałem: kochan-
ki.
 Kipancho, ona jest chora. Dlatego tu siedzę.
 Chora?
 Ma gorączkę, dreszcze. Czekam, aż się obudzi. Chciałbym coś sprawdzić.
Kipancho przyglądał się śpiącej, marszcząc brwi i wysokie czoło. Sposępniał.
 Myślisz, że to czary?  Debren zamrugał, posłał mu zdziwione spojrze-
nie.  On jest zdolny do każdej podłości.
 On?
 Czwororęki Mag z Saddamanki. Ten, który wiatraki w posłuszne sobie
bestie zmienia, a na ludzi urok rzuca. Najgorszy wróg Wolnego Zwiata.
 Myślałem, że najgorszy jest sułtan Wezyratu  mruknął Debren.  A nie-
którzy mówią, że inflacja. Albo. . .
 Nie, mistrzu. Sułtan Oleyman IV i jego hordy to tylko zdolny wódz i spraw-
na, głodna sukcesu armia. Jeszcze jedna, która zwaliła się na nasz nieszczęsny
204
kontynent ze stepów i gór Zapadniki. Już za Starego Cesarstwa, ba, dużo wcze-
śniej, wypluwał ów ląd dziki i ogromny plemiona jeszcze dziksze, naszej krwi
i złota żądne. Ale Viplan i zawsze potrafił się wybronić. I teraz też się wybroni,
bo ci u nas nie brak ani dowódców łebskich, ani knechtów i jezdnych, gotowych
choćby z diabłem się rąbać. A wiesz dlaczego?  Debren zaprzeczył gestem. 
Bo żyjemy w raju. W pępku świata.
 My, to znaczy. . . ?
 Ci wszyscy, co żyją wśród lasów, łąk zielonych. Co po wodę do własnej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.