[ Pobierz całość w formacie PDF ]
znoszą kminku. Heather Badcock była do niej trochę podobna. Tak zamyśliła się panna Marple. Pewnie taka była. Znałam kiedyś podobną osobę. Takim ludziom dodała stale zagraża niebezpieczeństwo, choć sami o tym nie wiedzą. Cherry spojrzała na nią. To śmieszne, co pani mówi. Nie bardzo rozumiem. Wbiegła panna Knight. Pani Bantry chyba gdzieś wyszła. Nie powiedziała dokąd. Domyślam się, gdzie poszła stwierdziła panna Marple. Idzie tutaj. Teraz już wstanę dodała. Panna Marple właśnie zaszyła się w swoim ulubionym fotelu przy oknie, gdy przybyła pani Bantry. Była trochę zdyszana. Mam ci mnóstwo do opowiedzenia, Jane oznajmiła. O przyjęciu? spytała panna Knight. Była pani na przyjęciu, prawda? Sama też wpadłam tam na chwilę po południu. Straszny był tłok w namiocie z herbatą. Przyszło mnóstwo ludzi. Nie widziałam wcale Mariny Gregg, co mnie trochę rozczarowało. Starła ze stolika ślad kurzu i dodała wesoło: Jestem pewna, że chcecie panie teraz odrobinę porozmawiać. I wyszła. Ona chyba nic o tym nie wie powiedziała pani Bantry. Spojrzała czujnie na przyjaciółkę. Jane, wydaje mi się, że ty wiesz. O tej wczorajszej śmierci? Ty zawsze wszystko wiesz westchnęła pani Bantry. Nie mam pojęcia skąd. Stąd, skąd człowiek zawsze się dowiaduje. Moja pomoc. Cherry Baker, przybiegła z tą wiadomością. Spodziewam się, że w tej chwili rzeznik opowiada o tym pannie Knight. I co o tym myślisz? Co o czym myślę? Nie bądz nieznośna, Jane. Dokładnie wiesz o co mi chodzi. Ta kobieta, jak ona się nazywała& Heather Badcock podpowiedziała panna Marple. Zjawia się pełna życia i zapału. Byłam tam, kiedy weszła. A mniej więcej kwadrans pózniej siada w fotelu, mówi, że nie czuje się dobrze, oddycha z trudem i umiera. O tym co myślisz? Nie należy wyciągać pochopnych wniosków stwierdziła panna Marple. Problem w tym, co myśli lekarz. Pani Bantry skinęła głową. Ma być śledztwo i sekcja. To jasne, co o tym myślą, prawda? Niekoniecznie powiedziała panna Marple. Każdy może zachorować i niespodziewanie umrzeć, a oni muszą znalezć przyczynę. To coś więcej. Skąd wiesz? Doktor Sandford wrócił do domu i zadzwonił po policję. Kto ci o tym powiedział? zaciekawiła się panna Marple. Staiy Briggs odparta pani Bantry. Chociaż właściwie nie on. Wiesz, że wieczorami dogląda ogrodu doktora Sandforda. Więc przycinał coś pod oknem gabinetu i słyszał, jak doktor dzwoni na komisariat w Much Benham. Briggs powiedział to córce, ona listonoszce, a listonoszka mnie. Panna Marple uśmiechnęła się. Widzę stwierdziła że St Mary Mead nic się nie zmieniło. Plotki rozchodzą się tą samą drogą zgodziła się pani Bantry. No, Jane, powiesz mi, co o tym myślisz? Oczywiście od razu przychodzi do głowy mąż zamyśliła się panna Marple. Był tam? Tak. Nie sądzisz chyba, że to samobójstwo. Na pewno nie samobójstwo odparła Stanowczo panna Marple. To nie ten typ kobiety. Jak ją spotkałaś, Jane? W dniu, kiedy wyszłam na spacer po Osiedlu i upadłam. Akurat przed jej domem. Była wcieleniem uprzejmości. Bardzo miła kobieta. Widziałaś jej męża? Czy wyglądał, jakby miał zamiar ją otruć? Och, wiesz o co mi chodzi rzekła pani Bantry, dostrzegając u przyjaciółki pewne oznaki sprzeciwu. Czy nie przypominał ci majora Smitha albo Bertie Jonesa, czy kogoś, kogo znałaś dawno temu, a kto otruł żonę lub przynajmniej próbował. Nie. Nikogo mi nie przypominał. Ale ona tak. Kto? Pani Badcock? Tak. Przypominała mi się Alison Wilde. I jaka była ta Alison Wilde? Nie miała pojęcia o świecie odparta panna Marple. Nie wiedziała, jacy są ludzie. Nigdy o nich nie myślała. I dlatego, widzisz, nie potrafiła bronić się przed tym, co się jej przytrafiało. Mam wrażenie, że nie zrozumiałam ani słowa z tego, co mówiłaś. To bardzo trudno wytłumaczyć powiedziała przepraszająco panna Marple. Bo wynika z egocentryzmu& i nie mam tu na myśli egoizmu dodała. Możesz być miła i uczynna, i nawet troskliwa. Ale, jeśli jesteś podobna do Alison Wilde, nigdy naprawdę nie wiesz, co powinnaś zrobić. I dlatego nigdy nie wiesz, co może ci się przydarzyć. Nie dałoby się tego wyrazić jaśniej? Spróbuję podać ci pewien przykład. To nigdy się naprawdę nie zdarzyło. Po prostu go wymyśliłam. Mów poprosiła pani Bantry. Przypuśćmy, że idziesz do sklepu i wiesz, że właścicielka ma syna, który był spekulantem i młodocianym przestępcą. I on tam stoi i słucha, jak opowiadasz matce, że masz w domu jakieś pieniądze, srebra albo jakąś biżuterię. Coś o czym myślisz, jesteś z tego zadowolona i chcesz się pochwalić. Napomykasz też, którego wieczora wyjdziesz z domu, a na dodatek mówisz, że nigdy nie zamykasz drzwi na klucz. Interesuje cię tylko to, o czym opowiadasz. A potem, powiedzmy tego szczególnego wieczoru, wracasz do domu, bo zapomniałaś czegoś, a tam jest ten okropny chłopak, schwytany na gorącym uczynku, wiec rzuca się na ciebie i zabija. W dzisiejszych czasach może się to zdarzyć każdemu westchnęła pani Bantry. Niezupełnie. Większość ludzi broni się odruchowo. Nie każdemu zwierzysz się ze swych sekretów. To, co mówisz, zależy od osoby, z którą rozmawiasz. Ale, jak już mówiłam, Alison Wilde nigdy nie myślała o nikim prócz siebie. Była taką osobą, która mówi cl, co robiła, widziała, czuła czy słyszała. Nigdy nie wspominała, co zrobili czy powiedzieli inni ludzie. %7łycie to dla niej rodzaj jednokierunkowej ulicy. Liczy się tylko jej ruch. Inni są jak& czy ja wiem, tapeta na ścianach. Przerwała na chwilę i dodała: Wydaje mi się, że Heather Badcock była również właśnie taką osobą. Była osobą, która mogła się w coś wplątać, nie zdając sobie sprawy z tego, co robi? I nie zdając sople sprawy, że to niebezpieczne uzupełniła panna Marple. To jedyny motyw zabójstwa, jaki przychodzi mli do głowy. Jeśli, naturalnie, słusznie zakładamy, że popełniono morderstwo. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |