[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kiedy doskonale wiedzą, co mę\czyzni mają na myśli? Nic - Przepraszam - wybąkał Shayde. - Nie zdawaliśmy sobie dziwnego, \e kiedy wszystko wam wyłuszczymy, słowo po sprawy, \e ktoś tu jest. słowie, wychodzimy na totalnych głupców! - Najwyrazniej - odparł sztywno Portman. - Nie sądzę, \eby - Chyba masz rację. - Tess z trudem powstrzymywała rosnące to było najlepsze miejsce na tego typu ekscesy. rozbawienie. Shayde wiedział, \e musi jakoś ratować sytuację. Dla dobra Głos Shayde'a zabrzmiał napastliwie. Tess i jej kariery. Oczywiście, pózniej będzie na niego wściekła. - Nie dygotałaś, tańcząc z Grayem. Shadoe te\ mu tego nie daruje. Ale to jedyny skuteczny sposób. - A chciałeś tego? - Ma pan całkowitą rację - odparł najnaturalniej w świecie. - Zacisnął szczeki. Rzeczywiście, powinienem był poczekać z oświadczynami na - Mnie deptałaś po nogach, myliłaś rytm i chciałaś prowa- lepszą okazję. To moja wina. dzić. Nic z tego nie rozumiem. Co to ma znaczyć? Poczuł uderzenie w plecy. Ledwo powstrzymał jęk. - Chyba to, \e Grayson Shaw mnie nie pociąga - powiedziała - Jak mogłeś mi to zrobić? - usłyszał cichy syk. z wahaniem. Odsunął się o krok i lekko popchnął Tess do przodu. Jej usta Na to istniała tylko jedna odpowiedz. Chwycił Tess za rękę i wcią\ były nabrzmiałe od jego pocałunków, a zarumieniona pociągnął z dala od parkietu, od ciekawskich oczu. Gdy ju\ twarz nosiła jeszcze ślady niedawnej namiętności. znalezli się sami, wziął ją w ramiona i pocałował. Jej usta się nie - Z oświadczynami? - Portman powtórzył z niedowierzaniem. broniły, ale rozchyliły się z entuzjazmem pod naciskiem jego warg. - Przepraszam jeszcze raz. Nale\ało poczekać. Nie byli sobie przeznaczeni, a przecie\... Jak to mo\liwe? - Wręcz przeciwnie!-zawołał serdecznie Portman. Jego twarz Po\ądanie, które wczoraj stłumił, wybuchło teraz ze zdwo- promieniała. - Tess! Gratulacje! Nawet nie wiesz, jak bardzo się joną siłą. Tak\e Tess nie próbowała ju\ ukrywać podniecenia. cieszę twoim szczęściem. Ju\ dość tego celibatu! - Chwycił jej rękę i Westchnęła cicho, odwzajemniając jego pieszczoty. Jak przystało energicznie potrząsnął. - Jeszcze raz gratuluję! na kobietę zło\oną z kontrastów, jej dotyk był miękki i czuły, a - Dziękuję, Al - wykrztusiła Tess. jednocześnie pełen siły i twardej \ądzy. Na Shayde'a to połą- - Przepraszam, \e przeszkodziłem w tak wa\nych sprawach. - czenie działało piorunująco. Przycisnął ją gwałtowniej. Chciał ją Portman zrobił krok w tył. - Wiesz, Tess, \e zamierzałem posiąść tu i teraz. I zrobiłby to, gdyby nagle z tyłu nie rozległ się wyznaczyć ci dziś Nierealnego", ale mo\emy z tym poczekać. niedowierzający głos: Nie ma pośpiechu. 82 DAY LECLADCE MISTRZOWIE PROWOKACJI 83 Tess wyswobodziła się z objęć Shayde'a i stanowczo pokręciła - Wspaniale. Z pewnością ci się uda. - Portman podał Shay- głową. de'owi dłoń. - Gratuluję. Wybrał pan cudowną kobietę. Shayde - Nie, Al, to najlepszy moment. Shayde pokręcił głową. z entuzjazmem przytaknął. - To Tess dokonuje wyborów. Jestem szczęściarzem, \e - O tak, nie mamy nic przeciwko temu, panie Portman. mnie wybrała. - Skoro tak, z przyjemnością podam ci nazwiska osób, które - Chyba ma pan rację - zachichotał Portman. - A teraz proszę wybrałem. mi wybaczyć. Mam nadzieję, \e nie będziecie państwo mieli nic Tess patrzyła zdumiona. przeciwko temu, jeśli podzielę się tą radosną nowiną z innymi? - Wyznaczyłeś mi kilku Nierealnych"? Shayde zamrugał powiekami, a Tess wbiła mu paznokcie w - Musisz pozyskać tylko jednego z nich - uspokoił ją szef. - ramię. Choć przyznam, \e początkowo miałem na myśli jedynie Cezarego - O nie, bynajmniej - wykrztusiła. Nawet udało jej się po- Smitha. Byłem ciekaw, czy uda ci się z nim coś zdziałać. deprzeć tę deklarację promiennym uśmiechem. - Chocia\ to Tess zesztywniała. wszystko stało się raczej niespodziewanie. Sądziłam, \e dzisiejszy - Tak właśnie myślałam - odparła cicho. Choć Portman nie wieczór poświęcę wyłącznie sprawom zawodowym. Nie zauwa\ył nic niezwykłego w reakcji Tess, dla Shayde'a jej po- chciałabym, \eby moje \ycie prywatne miało negatywny wpływ ruszenie było czytelne jak na dłoni. - Co sprawiło, \e zmieniłeś na obowiązki słu\bowe. zdanie? - Tess zadr\ała. Shayde poczuł, \e przytuliła się lekko Portman nie zrozumiał jednak tak subtelnej aluzji. do niego i - chyba nieświadomie - wsunęła dłoń pod jego ramię. - Och, wręcz przeciwnie! Taka wiadomość powinna pod- Do diabła! Jeśli to osoba Cezarego Smitha tak wytrąciła ją z nieść nastroje, wyzwolić w ludziach chęć dzielenia się z innymi. - równowagi, to sprawa niebezpiecznie się komplikuje! Z wyrazną satysfakcją zatarł dłonie. - Miejmy nadzieję! - Dzisiaj, po chwili zastanowienia - mówił Portman - Gdy tylko Portman zniknął, Tess odwróciła się gwałtownie stwierdziłem, \e tak będzie sprawiedliwiej. Postanowiłem dać ci do Shayde'a: kilka twardych orzechów do zgryzienia. Do wyboru. Więc - Co ty wyprawiasz? Zupełnie straciłeś głowę? - wykrzyk- dopisuję do twojej listy Shawa. Po dzisiejszym tańcu nie powinnaś nęła. Zatrudnienie go było największym błędem, jaki popełniła w mieć z nim trudności. - Uśmiechnął się znacząco. - Mo\esz to \yciu! Bez sensu dała się ponieść burzy hormonów. To musi się uznać za prezent zaręczynowy. Jeśli chodzi o trzecią osobę, co skończyć, tu i teraz! [ Pobierz całość w formacie PDF ] |