X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mgły i ciągłych zakrętów. Stephen chyba nie miał zamiaru od razu
wracać do Anglii samochodem.
- Paolo zawiadomi policję... - zaczęła, ale przerwał jej suchym
ironicznym śmiechem.
- I co powie? %7łe odjechałaś z narzeczonym?
Umilkła. Paolo rzeczywiście nie mógł nic powiedzieć policji.
- Policja byłaby zainteresowana tylko wtedy, gdyby porwał cię
ktoś obcy - dodał Stephen.
Ktoś obcy...! A czy właśnie tak nie jest? Znała Stephena od
wielu miesięcy, ale nie potrafiła przebić skorupy, w której tkwił.
Właściwie wcale go nie znała. Nie prowadzili intymnych rozmów, nie
zwierzali się sobie z własnych myśli i nie dzielili tym, co czują. Byli
sobie obcy! Nie wiedziała o nim nic, podobnie jak on o niej.
Spojrzał na nią z ukosa. Raczej wyczuła, niż dostrzegła jego
wzrok.
- O czym myślisz? - spytał. - %7łe jestem kimś obcym?
Wzdrygnęła się. Czyżby czytał w jej myślach? Paolo często czytał, ale
Paolo i ona razem dorastali.
60
R S
- O tym właśnie myślałaś, prawda? - nalegał Stephen. - Widzę to
po twojej twarzy. Na twojej twarzy zawsze odbijają się twoje myśli. I
chyba masz rację. Właściwie jesteśmy sobie obcy. Dopiero wtedy,
kiedy zniknęłaś, zdałem sobie sprawę, jak mało o tobie wiem. Nie
miałem pojęcia, dokąd mogłaś pojechać. Kiedy spytałem Larę, też
łamała sobie głowę. Oczywiście od razu pomyślałem o Brindisi, ale
moi ludzie nie natrafili tam na twój ślad. Sprawdzili wszystkie hotele i
wszystkich twoich krewnych. Lara nie mogła mi nic powiedzieć o
twoich przyjaciołach, nie wiedziały też nic Jilly i Petra. I nikt nic nie
wiedział o Paolo. Moi detektywi wytropili go przez rzymski adres na
liście ślubnych gości.
- Wynająłeś detektywów, żeby mnie szukać? - Gabriella
podejrzewała od samego początku, że Stephen to zrobi, niemniej jego
wyznanie było szokujące, jak również myśl, że obcy ludzie grzebali w
jej życiu.
- Bez ich pomocy nigdy bym cię nie znalazł - powiedział. -
Poszło im stosunkowo łatwo. Nie zdawałem sobie sprawy, że masz
tak niewielu przyjaciół - dodał w zamyśleniu.
Miał rację. Oprócz Lary, z którą utrzymywała bliskie stosunki,
była jeszcze para przyjaciółek z lat studiów. Jilly - jasna blondynka o
wyrafinowanym smaku i nieskazitelnych manierach, która pracowała
w kompleksie pałaców królewskich - oraz pół-Rosjanka, Petra, o
wielkim temperamencie, zatrudniona przez koncern ekskluzywnych
hoteli i pracująca aktualnie w Paryżu.
61
R S
Stephen poznał obie. Miały być druhnami na ślubie Gabrielli,
uczestniczyły w przedślubnej próbie. Nie mogły nachwalić się
Stephena. Głównie Petra długo i głośno się zachwycała, gdyż Jilly
była z natury małomówna.
- Rozmawiałeś z Jilly i Petrą? - spytała teraz Stephena.
- Rozmawiałem. I obie były całkowicie zaskoczone. Niczego się
od nich nie dowiedziałem. Może nie chciały mówić. Pytałem je o
Paolo. Twierdziły, że nigdy o nim nie słyszały.
- Mogły nie słyszeć. Paolo odwiedził Anglię tylko raz. Byłam
jeszcze wtedy w szkole i nie znałam żadnej z nich. A potem... Nie
było powodu o nim mówić.
Stephen zapadł w ponure milczenie. Zdała sobie sprawę, że
bardzo zwolnił. Jaguar jechał wolno jak koń - stępa. Mogłaby
właściwie otworzyć drzwi i wyskoczyć. Spięła się cała, prawie
gotowa do dramatycznego czynu. A jeśli wyskakując, potłucze się?
No dobrze, wyskoczy, nie potłucze się i co dalej? W obcym mieście,
bez płaszcza, w jedwabnej sukience, w pantoflach na wysokich
obcasach. Poza tym przez cały czas padał drobniutki deszcz. Odrzu-
ciła tę desperacką myśl.
Dlaczego po ucieczce z miejsca wypadku powróciła do
samochodu? Właśnie dlatego, że nie wiedziała, co ze sobą zrobić.
Skarciła się za tę myśl. To nieprawda, wróciła motywowana
szlachetnymi pobudkami. Nie mogła zostawić Paolo w potrzebie.
Paolo nigdy by nic podobnego nie zrobił. Zawsze pośpieszyłby jej na
pomoc.
62
R S
Była świadoma, że przypisuje sobie cnotę, jakiej nie posiada i
daje sobie pochwałę, na jaką nie zasłużyła. To oczywiste, że gdyby
miała dokąd uciec, to nie wróciłaby, żeby świadczyć o przebiegu
wypadku. Paolo doskonale dałby sobie sam radę.
Wróciła, ponieważ wiedziała, że nie umknie Stephenowi,
wcześniej czy pózniej ją dopadnie. Konfrontacja była nieunikniona.
Po co więc dalej uciekać? Stephen nie dałby się zbić z tropu. Był
uparty jak muł, miał niespożytą energię i wytrwałość w dążeniu do
celu...
Samochód ostro skręcił. Przez ułamek sekundy myślała, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.