[ Pobierz całość w formacie PDF ]

opuścił ramię i szeroko otworzył oczy, lecz wzięła się mocno w garść. - Wydawało mi się,
że powinnam zaczekać, aż to wszystko się skończy, odbyć długą rozmowę z Simonem
i... i w ogóle. Chciałam zaczekać, aż mi trochę przejdzie strach przed tym, co się stanie,
kiedy cię już poproszę. Teraz myślę, że niesłusznie zwlekałam i powinnam była
wcześniej ci powiedzieć, jak bardzo cię kocham. Tak bardzo, że bałam się zaufać i samej
sobie, i tobie. A nawet Simonowi. Boże, chciałabym, żebyś się wreszcie odezwał i
zamknął mi usta.
251
- No cóż, trochę mnie zaskoczyłaś. Zaczekaj chwilę.
Spodziewała się różnych reakcji, od pozytywnych po negatywne, ale nie tego, że Bradley
odmaszeruje, nawołując głośno Simona. Rumieniec uderzył jej na policzki, a w żołądku
poczuła jakby bryłę lodu. Nie była pewna, czy to objawy zażenowania, urazy czy gniewu.
Otuliła się ciaśniej kurtką, podczas gdy Brad pochylił się nad Simonem.
Nie słyszała, co mówił, lecz jej syn z zapałem pokiwał głową, wydał krótki bojowy okrzyk i
puścił się pędem w stronę domu.
Z kciukami zahaczonymi za kieszenie na piersi, Brad wrócił do Zoe. Jego twarz przybrała
miły, uprzejmy wyraz.
- A więc, na czym to stanęliśmy? Prosisz mnie, żebym się z tobą ożenił, ponieważ
powiesiłem w ogrodzie karmnik, który dostałem od Simona.
- Tak. Nie. Cholera jasna, nie musisz dawać mi do zrozumienia, że wygaduję głupstwa.
Jedynymi prócz mnie osobami, którym Simon kiedykolwiek podarował coś, co sam zrobił,
są Hansonowie, a to dlatego, że traktuje ich jak swoich dziadków. Dał ci ten karmnik, bo
cię kocha, i myślałam, że... Powiesiłeś go.
- Spodobał mi się. - Nie mogąc powstrzymać szerokiego uśmiechu, postukał palcem but
z czerwonej skóry. - Odnoszę jednak wrażenie, że nie dostrzegasz artystycznej
ekstrawagancji projektu. Tak czy inaczej...
- Nie opowiadaj mi tu o artystycznych ekstrawagancjach. Pozwól, że ci coś powiem,
Bradleyu Charlesie Vanie IV Jeżeli nie jesteś gotów poprzeć działaniem swoich
miłosnych deklaracji, to nie wiesz, z kim masz do czynienia.
Spojrzał na nią wciąż z tym samym uśmiechem.
- Czyżby?
- Małżeństwo nie jest dla mnie przedmiotem żartów, jest czymś, czego oczekuję od
mężczyzny, którego kocham i który twierdzi, że kocha mnie również. Mój syn zasługuje
na ojca, a nie na kogoś, kto szuka tylko przygodnych związków. %7ładne z nas się tym nie
zadowoli. Brad kiwnął głową.
- Chyba zrozumiałem.
- Mam! Mam! - Simon wypadł z domu jak strzała. - Pudełko było dokładnie tam, gdzie... -
Umilkł, gdy Brad rzucił mu ostrzegawcze spojrzenie, lecz choć patrzył w ziemię, jego
plecy trzęsły się ze śmiechu.
- Chciałabym wiedzieć, co was tak bawi.
252
- Mamy z Simonem swoją małą męską tajemnicę - poinformował ją Brad i zręcznym
ruchem ukrył w dłoni pudełeczko przyniesione przez chłopca. - Widzisz, tak się składa,
że niedawno przedyskutowaliśmy pewną kwestię i...
- Mówiłeś, że musisz zaczekać, aż... - Kuląc się pod ciężkim spojrzeniem Brada, Simon
szurnął nogą po ścieżce. - No dobra, ale się pospiesz.
- Doszliśmy do porozumienia - podjął Brad - a ponieważ wątpliwości po obu stronach
zostały rozwiane, uznałem, że najlepiej będzie, jeśli pokażę mu to, aby go upewnić co do
moich intencji.
Uniósł pudełko i otworzył wieczko.
- Należał do jego babci i... kurczę, zupełnie nic nie mogę powiedzieć? - poskarżył się
Simon, gdy Brad znowu go uciszył.
- Przekonajmy się najpierw, co ma do powiedzenia twoja mama.
Spoglądając na pierścionek, czuła się tak, jakby patrzyła w gwiazdy. Był delikatny,
świetlisty i piękny. Zdobyła się jedynie na bezradne potrząśnięcie głową.
- Przed chwilą usta ci się na zamykały - wytknął Brad. - Usłyszałem coś o popieraniu
słów czynem i o twoich oczekiwaniach. Ale może powinienem odpowiedzieć na twoje
pierwsze pytanie. Tak - wyjął pierścionek z pudełeczka. - Zdecydowanie tak. Zostanę
twoim mężem i będę cię kochał do końca moich dni.
- Włóż jej go na palec - zażądał Simon. - Musisz jej go włożyć na palec, a potem ją
pocałować.
- Znam reguły.
- Wy dwaj... już o tym rozmawialiście? - wykrztusiła Zoe. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.