[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ubrania. Jeśli chodzi o muzykę, masz fatalny gust, skarbie. Zakłada przez głowę czarną koszulkę i sięga po sprane dżinsy. Nie zawraca sobie głowy bielizną. Kiedy gotuję, lubię słuchać przyjemnej muzyki tłumaczę spokojnie. Rock też jest przyjemny. Opiera dłonie na biodrach i obserwuje, jak zakładam dżinsy i niebieską koszulkę. Ta muzyka też. Wzruszam ramionami, mijam go, idę do łazienki, suszę włosy suszarką i zbieram je w koński ogon. Dlaczego tak mi się przyglądasz? pytam po chwili. Lubię na ciebie patrzeć odpowiada i opiera się o framugę. Krzyżuje ręce na piersi. Skończyłeś z pracą? upewniam się. Nie, muszę jeszcze wykonać kilka telefonów. Może ci pomóc? Dopadają mnie wyrzuty sumienia. Na pewno mogłabym mu jakoś pomóc. Jakkolwiek by było, jest moim szefem. Nie, poradzę sobie. Zostawię ci trochę roboty w pracy. Dobrze. Zadowolona z fryzury, odwracam się, przysiadam na toaletce i patrzę na niego. Nie czujesz się z tym dziwnie? Marszczy brwi zdumiony. Ale z czym? No wiesz, że pracujemy razem i właściwie razem mieszkamy. Cholera, teraz sobie pomyśli, że chcę z nim zamieszkać. To znaczy tak naprawdę razem nie mieszkamy, ale spędzamy ze sobą mnóstwo czasu. Nie, w pracy nie czuję się dziwnie. Przecież w ciągu dnia widzimy się zaledwie parę razy. Odrywa się od framugi podchodzi do mnie, opiera się dłońmi o toaletkę, tak że nasze spojrzenia są na tej samej wysokości. Chcę spędzać z tobą jak najwięcej czasu poza pracą. Wtedy jesteśmy sobą, nie ma między nami żadnych barier. To twoim zdaniem dziwne? Sama nie wiem. Wzruszam ramionami i zniżam wzrok na jego klatkę piersiową, ale unosi mi podbródek i zmusza, bym patrzyła mu w oczy. Popatrz na mnie i bądz ze mną szczera. Nie chcę, żebyś czuła się nieswojo, Julianne. Nie, jeśli chodzi o nas. Nie czuję się nieswojo, nie byłoby mnie tutaj, gdybym sama tego nie chciała. Ale w pracy są takie chwile, że czuję się dziwnie, nie ukrywam. Przesuwam dłońmi po jego silnych ramionach, barkach, szerokiej klatce piersiowej. Jesteś moim szefem. Jeśli zdecydujesz się ze mną zerwać, możesz przy okazji złamać mi karierę. Jestem w niepewnej sytuacji. Znowu marszczy brwi. Patrzy na mnie poważnie. Julianne, zdaję sobie sprawę, że proszę o wiele, ale musisz mi zaufać. Tak jak ja tobie. Wiesz, że to działa w obie strony. O tym nie pomyślałam. Gdybym to ja chciała z nim zerwać, gdybym była zgorzkniała i rozczarowana, błyskawicznie mogłabym przekreślić jego karierę. Nie żebym posunęła się do czegoś takiego. To nie w moim stylu. Obie strony muszą sobie ufać, to fakt. Muskam palcem jego policzek. Mruży oczy, ale zaraz znowu przeszywa mnie szarym spojrzeniem. O tak, ufam mu. Nie przejmuj się szepcze. Nie żartowałem, kiedy mówiłem, że jesteś moja. Zrobię wszystko, żeby cię chronić, skarbie. I wzajemnie odpowiadam i widzę, jak ze zdumienia szeroko otwiera oczy. Przyciąga mnie do siebie, przytula mocno. Czuję się kochana i nie chodzi tu o seks. Czuję, że mu na mnie zależy. W końcu odsuwam się i uśmiecham do niego, żeby rozładować sytuację. Wolałabym nie przypalić kurczaka. W tym tygodniu dość już zmarnowaliśmy jedzenia. Wracaj do pracy, a ja zajmę się kolacją. W porządku. Całuje mnie w nos i przepuszcza przodem, gdy wychodzimy z sypialni. W przyszłym tygodniu nie będzie mnie w pracy. Nate wchodzi do kuchni z poważną miną. Dlaczego? pytam, nakładając jedzenie na talerze. Muszę lecieć do Nowego Jorku. Według Parkera powinienem przedstawić naszą propozycję osobiście. Siada koło mnie i zabieramy się do jedzenia. Pewnie ma rację. Parker to jeden ze wspólników w oddziale nowojorskim. Zna się na rzeczy. Od kilku tygodni pracują nad trudną sprawą. Podróże służbowe już nie są tak atrakcyjne jak dawniej. Podnoszę na niego wzrok. Smętnie wpatruje się w talerz. Ej. Biorę go za rękę, ściskam lekko. To część twojej pracy. Pod tym względem masz bardzo wyrozumiałą partnerkę, wiesz? Zdaję sobie sprawę, że to część ciebie. Nie mogę cię zabrać ze sobą. Nie potrzebuję twojej pomocy i wywołałoby to niemałe zdumienie, gdybym chciał, żebyś poleciała ze mą. Wiem. Wzruszam ramionami i jem dalej, dumna z tego, że udaje mi się zachować spokój i obojętną minę. Kiedy wracasz? W czwartek. Lecę jutro rano. Rozumiem. Odwiezć cię na lotnisko? Dzięki. Jezu, ależ jest dzisiaj poważny. Nie martw się żartobliwie kopię go pod stołem. Będę tu, gdy wrócisz. Rozdział 15 Jak się okazało, praca idzie mi lepiej, kiedy Nate a nie ma w pobliżu. Minęło dopiero pół dnia, a już jestem spokojniejsza. Nie muszę się obawiać, że ktoś coś zauważy, że wyłapie jakiś uśmiech czy spojrzenie. Modlę się tylko, by nikt nie czytał w moich myślach, bo wylądowałabym na bruku w mgnieniu oka. Nate przesłał mi mailem listę rzeczy, które mam dla niego załatwić i przefaksować mu do Nowego Jorku; będą mu potrzebne podczas jutrzejszej prezentacji. Dzisiaj cały dzień spędzi, przygotowując ją w nowojorskim biurze. Rano, kiedy odwoziłam go na lotnisko, był po prostu uroczy. Kręci mi się w głowie na samą myśl, że nie chciał się ze mną rozstawać i że będzie za mną tęsknił. Ja za nim też. Natomiast w najmniejszym stopniu nie uśmiecha mi się myśl, że przez najbliższych kilka nocy będę spała sama. Jestem szczęściarą, jeśli o to chodzi: Nate nie chrapie ani nie rozpycha się na łóżku i bardzo lubi się przytulać. Kto by pomyślał? Ale w biurze jestem spokojniejsza, kiedy go nie ma. Wysyłam mu bardzo suchą, profesjonalną wiadomość ze wszystkim, o co mnie prosił, przekonana, że wkrótce otrzymam kolejny mail z instrukcjami, a póki co, sięgam po komórkę i wysyłam mu zupełnie inną, prywatą wiadomość. Jak tam, przystojniaku? Jak lot? %7łałuję, że dzisiaj nie udało nam się dołączyć do klubu podniebnych kochanków . Ponownie koncentruję się na pracy, gdy przychodzi odpowiedz: Wszystko w porządku, skarbie. Szkoda, że cię tu nie ma. Wkrótce wybierzemy się gdzieś razem, obiecuję . Podoba mi się to. Czyli jesteśmy umówieni. Uważaj na siebie. Pogadamy wieczorem. Buziaki . W odpowiedzi przesyła mi emotikonowego całusa. Kiedy właściwie stałam się taka ckliwa? Już za nim tęsknię. Rozlega się pukanie i do mojego gabinetu wchodzi Carly Lennox. Na szczęście zostawia uchylone drzwi. Ma na sobie czarny kostium; jak na mój gust, jej spódnica jest zdecydowanie za krótka, a biała bluzka za bardzo rozpięta. To w końcu miejsce pracy, a nie klub. Cześć, Julie mruczy. Cześć, Carly. W czym mogę ci pomóc? Czego ta suka ode mnie chce? Wiesz, przydałaby mi się pomocna dłoń. Chciałabym dzisiaj skończyć wcześniej, żeby nie zostawać po godzinach. Mam randkę i pomyślałam sobie, że przecież my, dziewczyny, musimy trzymać się razem uśmiecha się słodko, ale spojrzenie ma zimne. Nie ufam jej, intryguje mnie jednak, do czego zmierza. Nie znosi mnie. Udaję, że jej wierzę. Masz randkę? Super. Znam go? Przywołuję uśmiech zarezerwowany dla tych, którzy rozpoznają we mnie modelkę Playboya ; pusty i z gruntu fałszywy. Nie mów nikomu ścisza głos do szeptu i pochyla się, jakbym była jej przyjaciółką, której powierza tajemnicę: Ale spotkam się z Nate em. Dzisiaj zabiera mnie na kolację i tańce. Chce mi się śmiać, naprawdę. Ale gram oscarową rolę i ściągam brwi w udawanym zdumieniu. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |