[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z Vanessą i idzie do łazienki, pod prysznic. O tak, to była okropna lekcja. 105 Rozdział 10 To co zwykle, dwa razy! zawołała Vanessa do starszego, siwawego mężczyzny stojącego za barem. Tylko nie zmocz majtek z ekscytacji, ruda, już do ciebie idę. Musiałabym w ogóle nosić majtki. To już lepsze niż te nitki do czyszczenia tyłka, które laski teraz noszą. A skąd ty to możesz wiedzieć? Ostatnia akcja, w jakiej brałeś udział, to pewnie była II wojna światowa, pierniku. Ha, ha! Masz piękne rude loczki, mała, ale znam takie historie, od których te włoski by ci się zaczerwieniły, więc lepiej uważaj, z kim zadzierasz. Lucie zaśmiała się, słysząc, że Vanessa znów przekomarza się z właścicielem baru, do którego chodziły razem od czasu studiów. Fritz był dla nich jak ukochany wujek, ale to nie znaczyło, że w żartach nie sypały się różne nieprzyzwoite aluzje i flirciarskie odzywki. Fritz znakomicie udawał starego satyra. I za to go uwielbiały. Właściciel podał im dwa duże piwa z beczki, ucałował końce palców u własnych dłoni i dotknął nimi policzków Lucie i Vanessy. No już. A teraz zamknij cie jadaczki i skopcie wszystkim tyłki, dobra? Da się zrobić, Fritzy obiecała Vanessa, po czym ruszyły na drugi koniec baru, gdzie wisiały tablice do strzałek. Zajęły swoje zwykłe miejsca i stuknęły się 106 szklankami, entuzjastycznie wykrzykując: Zdrowie! , po czym upiły pierwszy, najwspanialszy łyk. Nessie trzy razy uderzyła dłonią w bar, co było jej sposobem na prośbę o uwagę. Wylej to z siebie. Lucie zmarszczyła brwi pod grzywką i popatrzyła na swoje piwo. Wolałabym raczej je wypić, jeśli mogę. Może i słabo znosiła wino, ale po latach praktyki z Vanessą z piwem radziła sobie całkiem niezle. Nie zachęcam cię do marnowania alkoholu. Proszę, żebyś opowiedziała mi, o co chodzi z tym seksownym gościem, który mieszka u ciebie w domu. Czekałam cierpliwie cały lunch, aż w końcu poruszysz temat, ale trzymałaś buzię na kłódkę. A zatem czas zadać kilka pytań. Już po raz drugi tego dnia Lucie omal nie zadławiła się napojem. Kurczę blade, lepiej naucz się nad sobą panować, bo w końcu po każdym posiłku trzeba ci będzie robić Heimlicha. Możesz odpuścić krzyżowy ogień pytań, Nessie. Nic się nie dzieje, to przyjaciel Jacksona i pomagam mu dojść do siebie. To wszystko. Czy on się z kimś spotyka? Nie. Chwileczkę... Lucie wcale nie wiedziała tego na pewno, prawda? Nie wspominał o żadnej kobiecie, ale i ona go o to nie pytała. Nie miała powodu, by to robić. Byli parą przyjaciół, którzy potrzebowali od siebie przysługi. Chociaż w ciągu ostatniego tygodnia definicja przysługi uległa drastycznej zmianie. Przynajmniej tak mi się wydaje. Ale on i tak nie jest w twoim typie. Nie zamierzałam go podrywać, pytałam z 107 ciekawości. Właściwie, czemu nie spróbować? Zasada numer trzy. Serio? To co on robi? Walczy, tak samo jak Jackson. Vanessa skrzywiła nos jak ktoś, komu właśnie ciśnięto w twarz parę śmierdzących skarpetek. Ach, to jeden z tych facetów. O rany, kompletny barbarzyńca... No i zupełnie nieodpowiedzialny, żadnych szans na planowanie przyszłości. Ja dziękuję. Lucie nie starała się bronić wyborów Reida i swojego brata. Nie miałoby to sensu. Vanessa kierowała się zestawem ścisłych zasad i nigdy ich nie naginała. Pomysł przyszedł jej do głowy pewnej nocy, gdy były jeszcze na pierwszym roku. Upiły się i oglądały telewizyjny serial NCIS. Główny bohater wymyślił sobie prawie trzydzieści reguł, które rządziły jego życiem, a Vanessa, wiedziona wrodzoną mądrością i natchnieniem, które dał jej alkohol, postanowiła obrać taką samą strategię, żeby uniknąć błędów swoich rodziców. Zasada numer trzy głosiła: Nigdy nie umawiaj się z facetem, który nie ma dobrze płatnej pracy rokującej na przyszłość . Sportowcy, którzy w każdej chwili mogli odnieść kontuzję kończącą ich karierę, zdecydowanie nie spełniali tego warunku. A dlaczego ty się z nim nie umówisz? Przecież gość jest praktycznie chodzącym mięsem. Błe! Obie dziewczyny dostały ataku śmiechu. Alkohol rozluznił je i pomagał dość do siebie po wielu ciężkich tygodniach. Co to niby jest chodzące mięso? Lepiej trzymaj się prawniczego żargonu, bo komplementy ewidentnie ci nie wychodzą. Nie wykręcaj się od odpowiedzi. Nie chcesz się 108 z nim umówić? Nie. Dlaczego? Bo to nie jest tak. Ale mogłoby być tak. Zostaw ten temat, dobrze, Ness? Vanessa wpatrywała się w Lucie tak intensywnie, że omal nie zapomniała mrugać. Cholera, cholera, cholera... Czego mi nie mówisz, Lucindo Maris? Lucie zawsze robiło się cieplej na sercu, gdy przyjaciółka zwracała się do niej, ignorując nazwisko po mężu. Vanessa wyjaśniła kiedyś Lucie, że powinna przeciąć wszelkie więzy, jakie łączyły ją z tym draniem . Ale Lucie nie chciała tego robić. Potrzebowała ich jako przestrogi, by ostrożniej kierować uczuciami. Związki oparte na dzikiej namiętności i błyskawicznych zalotach były skazane na porażkę. Lucie potrzebowała czegoś wręcz przeciwnego wspólnoty interesów i celów, wzbogaconej o lekkie wzajemne przyciąganie. A także długich zaręczyn, poprzedzonych co najmniej dwoma latami związku. W kilku łykach pochłonęła połowę piwa, po czym odstawiła szklankę na bar z westchnieniem rezygnacji. Gdy tylko Vanessa zaczynała podejrzewać, że ktoś nie mówi jej prawdy, całej prawdy i tylko prawdy , zamieniała się we wściekłego pitbulla. Reid musi ukończyć rehabilitację i przygotować się do wielkiego rewanżu. Ta walka odbędzie się za dwa miesiące. I? Zgodziłam się wziąć urlop i zająć się nim w całodobowym trybie. Mam zrobić wszystko, żeby mógł 109 wystąpić w tej walce, a w zamian on zrobi coś dla mnie. Na przykład...? Lucie rozejrzała się i przygryzła wnętrze policzka. W końcu pochyliła się tak nisko, by tylko przyjaciółka mogła ją usłyszeć. Na przykład nauczy mnie, jak uwieść Stephena. Co?! Cicho! Nie krzycz tak, ty wariatko. Ja jestem wariatką? Luce, kiedy ty w końcu zrozumiesz, że ten gość na ciebie nie zasługuje? Dlatego zafundowałaś sobie nowe ciuchy? Wyglądasz wspaniale, jasne, ale jeśli ten gnojek nie zwracał na ciebie uwagi, zanim się wystroiłaś i wzięłaś jakieś lekcje podrywania, to jego, kurna, strata! No tak, wiem, wspominałaś już coś na ten temat, raz czy dwa odparła sucho Lucie. Prawda była taka, że Vanessa przestała akceptować Manna w charakterze kandydata dopiero po roku, gdy mimo ich wspólnych wysiłków on wciąż nie wykonał żadnego ruchu. Posłuchaj, czy możemy o tym więcej nie rozmawiać? To mnie trochę uwiera. Mnie też. Okej. Na dziś sprawę możemy uznać oficjalnie za zamkniętą. O, przyszli Kyle i Eric. Zamówię więcej piwa, zanim zaczniemy. Trzymaj mi miejsce. Lucie położyła nogi na zwolnionym przez Vanessę stołku i machnęła w stronę drugiej połowy ich drużyny. Kyle i Eric mogli przynajmniej posłużyć za bufor, chroniący ją przed rozmową o Reidzie i Stephenie. Odkąd w ostatni piątek rano Stephen wszedł do jej gabinetu, co chwila miotały nią sprzeczne emocje podsycone przez nieoczekiwaną wizytę Reida i jego jeszcze bardziej zaskakującą propozycję. 110 Ostatnia gorąca sesja z Reidem nauczyła ją tylko, jak to jest dać się ostro rozkręcić i potem zostać na lodzie. Przy Vanessie też nie była w stanie cieszyć się lunchem i filmem, bo cały czas bała się przesłuchania, które ją czekało. Teraz jednak, gdy miała już to za sobą, zamierzała [ Pobierz całość w formacie PDF ] |