[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czując się gruba i niezdarna. Leah dopijała kawę. - To było... to było bardzo ładnie z pani strony, że pani to wszystko powiedziała mamie - zaczęła niepewnym głosem, cała w wypiekach. - Bardzo pani dziękuję. Tak mi przykro, że byłam dla pani wtedy taka niegrzeczna - dodała ze wstydem. - Mam nadziej ę, że ci się te rzeczy przydadzą - powiedziała Leah uśmiechając się życzliwie do Bonnie. Dokończyła ciasto, delikatnie spędziła z kolan Puszka i wstała poklepując ją po ramieniu. Dziewczynka zesztywniała w napięciu, ogarnięta paniką. Uświadomiła sobie, że jest coś jeszcze, co powinna zrobić. - Pani Temple... - zaczęła łamiącym się głosem, kiedy Leah podeszła do drzwi. Leah zatrzymała się z ręką na klamce. - Tak, słucham cię, Bonnie? - Chciałam spytać... chciałam spytać, dlaczego pani daje mi tyle rzeczy? - Bonnie machnęła pulchną ręką w stronę kolekcji błyskotek. - Przecież to jest prawie wszystko, co stało na pani toaletce. Nic sobie pani nie zostawiła. - Zaczerwieniła się i zaczęła przeklinać swoją głupotę. Już teraz pani Temple nie będzie miała wątpliwości, że myszkowała w jej pokoju. Ale Leah Temple tylko potrząsnęła głową ze smutnym uśmiechem. 131 anula - Ja po prostu nie wiem, co z tym wszystkim zrobić. Patrzę na te rzeczy i stwierdzam, że są dla mnie jedną wielką tajemnicą. Zupełnie nie pamiętam, żebym kiedykolwiek się malowała - zakończyła melancholijnie. - Ale ja bym to pani mogła pokazać -zaofiarowała się spontanicznie Bonnie. - Ja bardzo dobrze sobie z tym radzę - ciągnęła zapalając się do tego pomysłu. - Dużo na ten temat czytałam w książkach i w różnych pismach i próbowałam, czego tylko się dało. Mogę pani pokazać, jak się posługiwać konturówką, jak robić podkład, cienie i w ogóle... Na twarzy Leah odmalowało się zainteresowanie. - Mogłabyś? Naprawdę? - Jasne, bardzo chętnie - odparła Bonnie ochoczo, widząc entuzjazm Leah. - To wspaniale - ucieszyła się jak dziecko Leah. - Uczenie się tego wszystkiego od nowa będzie cudowne. A jak się wystroję i umaluję, to zaraz przybędzie mi urody, prawda? - Pani zawsze wygląda cudownie - wyszeptała Bonnie, której twarz złagodniała pod wpływem wspomnień. -W swoich pięknych sukniach i z makijażem była pani najpiękniejszą kobietą na świecie. Bonnie speszyła się słysząc własne słowa, ale Leah Temple uśmiechnęła się tylko i z rozmarzeniem skinęła głową. - Kiedy mogłybyśmy zacząć naukę, Bonnie? 132 anula - Może jutro po południu? - zaproponowała dziewczynka zupełnie zapominając, że na sobotnie popołudnie miała zupełnie inne plany. - Nie idę do szkoły i mogłybyśmy mieć na to dużo czasu. Leah ścisnęła pulchne ramię dziewczynki, śmiejąc się radośnie. - Cudownie, Bonnie, przyjdź po lunchu. Och, i weź ze sobą swoje kosmetyki - dodała z prowokacyjnym uśmiechem - bo ja chyba nie mam nic. Bonnie odpowiedziała uśmiechem. - Podzielimy się - obiecała. - Jest tego tyle, że wystarczy dla nas obu. - Miła z ciebie dziewczynka - powiedziała Leah i serdecznie przytuliła Bonnie do siebie, - I bardzo ładna, wiesz o tym? Z tymi niebieskimi oczami i złotymi włosami masz buzię śliczną jak kwiatek. Myślę, że jak się nauczę malować, to będę wyglądała przynajmniej w połowie tak ładnie jak ty. Stojąc w drzwiach Bonnie w osłupieniu patrzyła, jak Leah szybkimi krokami idzie przez podwórko. Następnie, omijając wzrokiem ciasto truskawkowe, powoli poszła do swojego pokoju. Ciągle jeszcze oszołomiona tym wszystkim, co się wydarzyło, Wspięła się na palce i macając na półce znalazła ukryte tam wcześniej ciasteczka i fiolkę z niebieskimi pigułkami. Usiadła na łóżku zadumana, wpatrując się w tabletki. Jeszcze godzinę temu środki nasenne wydawały jej się czarodziejskim biletem [ Pobierz całość w formacie PDF ] |