[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Sev potrząsnął głową.
- Miałem nadzieję, że na was wpadniemy i oznajmicie jej to sami.
Tina uśmiechnęła się szeroko.
- Zawarliśmy kompromis. Timeless Heirlooms wchodzi teraz w skład
firmy Dante'ów. Ale Sev zgodził się, żebyśmy nadal kierowali firmą. Za to my
wprowadzimy pewne zmiany w zarządzie i doborze sponsorów. Firma
Dante'ów będzie rekrutowała dla nas projektantów i pokrywała koszty
produkcji. - Tina wyglądała na szczęśliwą i spokojną o losy firmy. - Z Juliette
Bloom i marką Dante'ów za plecami Timeless osiągnie zawrotny sukces.
Gdybyś chciała dla nas coś zaprojektować, to w każdej chwili, kochana.
Sev rzucił jej znaczące spojrzenie.
- Wydaje mi się, że jest jeszcze coś, o czym chcesz powiedzieć
Francesce.
- Ach tak. Jestem ci winna przeprosiny. Przede wszystkim za tamten
wybuch - przyznała Tina, ściskając Francescę za rękę. - A po drugie,
powiedziałam ci, że wiem od Severa, że jesteś córką Kurta. To niezupełnie tak.
Poinformował mnie o tym jego detektyw, który, jak się okazuje, chciał
podwoić otrzymaną sumę.
122
S
R
- Zająłem się już tą sprawą. - Ton Seva dobitnie świadczył o tym, że facet
już gorzko żałuje, że podjął tak nierozważną decyzję.
W oczach Kurta pojawił się nerwowy błysk.
- Zastanawialiśmy się, Tina i ja, czy nie zechciałabyś przyjść do nas
czasem na kolację. Chciałbym poznać lepiej swoją córkę. - Wzruszenie
odebrało mu mowę i chrząknął. - Oczywiście, jeśli po tym wszystkim w ogóle
chcesz się z nami widywać.
Tylko dzięki obecności Seva Francesca zupełnie się nie rozkleiła i
znalazła siłę, żeby odpowiedzieć.
- Chciałabym tego. Chciałabym tego bardzo - odparła krótko.
Tina niespodziewanie oderwała się od męża i uściskała Francescę
wylewnie.
Gdy rozstali się z Fontaine'ami, Sev był zdeterminowany, by jak
najszybciej zniknąć tłumowi z oczu. Chwycił Francescę za łokieć i
poprowadził ją na balkon. Gdy zostali sami, wziął ją w objęcia. Oboje na to
czekali, odkąd się zobaczyli po rozłące.
- Tutaj ujrzałam cię po raz pierwszy - szepnęła Francesca.
- Tutaj się w tobie zakochałem. - Spojrzał jej w oczy. - Przepraszam,
Francesco. Powinienem był od początku zaufać mojemu instynktowi. Do
diabła, powinienem był zaufać tobie. Większość dorosłego życia poświęciłem
na chronienie mojej rodziny i firmy.
- A mnie postrzegałeś jako zagrożenie.
- Największe zagrożenie, ponieważ byłaś jedyną osobą, która byłaby w
stanie sprawić, że zapomniałbym, co to honor, obowiązek, odpowiedzialność.
- Nigdy nie chciałam, żebyś to zrobił - zaprotestowała. - Jedyne, czego
chciałam, to żebyś wpuścił mnie do swojego serca.
- Jest dla ciebie szeroko otwarte, kochanie.
123
S
R
- Ciekawe, czy to Płomień przez ciebie przemawia? - Francesca
uśmiechnęła się przekornie.
- Być może. A może Płomień wie, co tkwi w naszych sercach i jedynie
nas zmusza, żebyśmy dostrzegli prawdę? Bo prawda jest taka, że jesteś moim
sercem i duszą i zawsze będziesz. Chciałbym, żebyś została moją żoną.
Sev wyciągnął z kieszeni marynarki małe, staroświeckie pudełeczko.
Francesca wiedziała, co jest w środku, i jej oczy zabłysły. Może to była jej
wyobraznia, ale miała wrażenie, że teraz brylant świeci jeszcze jaśniej niż
wcześniej.
Sev ukląkł przed nią.
- Wyjdziesz za mnie, Francesco? Tym razem naprawdę.
Francesca cała aż jaśniała szczęściem.
- Tak, tak, tak!
Wtedy pocałował ją tak czule i z taką miłością, że dawne przykrości
zniknęły z ich serc, zostawiając miejsce na świetlaną przyszłość. Dużo, dużo
pózniej Francesca, promieniejąc szczęściem, oparła głowę o ramię swojego
przyszłego męża, patrząc z oddali na salę balową. Nagle zesztywniała w jego
ramionach.
- Sev, spójrz.
Spojrzał w kierunku, który wskazywała, i wzruszył ramionami.
- Marco. I co z tego?
- Spójrz, jaki gest wykonuje.
Sev przyjrzał się, po czym serdecznie się roześmiał.
- Mój Boże - mruknął. - Płomień dopadł biednego Marca.
124
S
R [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.