[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Czyż ojciec nie jest zawsze dumny ze swoich dzieci? - powiedział wesoło. - Na przykład z ciebie. Czy w przeciw nym razie zmuszałby swojego ulubieńca, Gregoriusa An- dressona, by prosił o twoją rękę? Cecilia patrzyła na niego odrętwiała. - Więc to ojciec go do tego zmusił? Sigurd wybuchnął śmiechem. - Nie wyglądało, byś miała coś przeciwko temu. - Nie - wyszeptała Cecilia. - Ale może Gregorius miał. - A to dlaczego? - zdziwił się Sigurd. - Czy w ogóle któ rykolwiek z ludzi ojca mógłby mieć coś przeciwko poślu bieniu samej królewny? W dodatku takiej ładnej i godnej pożądania jak ty? Cecilia się zarumieniła. Już miała powiedzieć, że może Gregorius jest zakochany w innej, ale się powstrzymała. Sigurd uszczypnął ją żartobliwie w policzek. - Musisz mieć trochę więcej wiary w siebie, droga sio stro. Ale teraz muszę spieszyć do moich obowiązków. Za wołam cię, jak będę wracał. Odwrócił się i zostawił Cecilię samą. Wobec tego ona ruszyła w stronę komnat kobiecych. Tam zwykle przebywała żona komendanta z córką i Ce cilia lubiła z nimi porozmawiać. Może jej powiedzą, gdzie jest Gregorius. Kiedy przechodziła korytarzem na tyłach izb kobiecych, przypominała sobie, co jej opowiadano o wydarzeniach z dzieciństwa ojca. Otóż Hakon mógł mieć ze trzy lata, gdy wybuchła wojna domowa, przeciwnicy króla napadli na twierdzę, a mały Hakon, jego matka, Inga z Varteig, i wie le innych kobiet z dziećmi szukało schronienia właśnie w tych komnatach. Napastnicy podpalili twierdzę i w kil ku skrzydłach elrewniane części płonęły. Na szczęście nie udało im się podpalić głównego zamku, chociaż zamknięci w nim ludzie przeżyli wiele złowrogich chwil, gdy płomie nie lizały ściany. Oblężenie zamku trwało długo i przez ca ły ten czas nieszczęsne kobiety pozostawały prawie bez je dzenia i picia. Ojciec jej opowiadał, że jeszcze pamięta te przerażone twarze kobiet i trudne do wytrzymania gorąco. Przeniknął ją zimny dreszcz. Istniało ryzyko, że sytuacja mogłaby się powtórzyć, gdyby Skulę zaatakował Bjorgyin. Znajdowała się już przy wejściu do kobiecych pokojów, gdy spostrzegła, że po drugiej stronie korytarza drzwi do pomieszczeń małżonki zarządcy są uchylone. Zamierzała je minąć, ale nagle dotarły do niej głosy, jeden kobiecy i je den męski. Kobiecy był ostry i podniecony i trudno było go nie rozpoznać: należał do królowej Margrete! Przez mo ment Cecilia nie wiedziała, co począć, miała wrażenie, że przeżywa wciąż wczorajszy wieczór, kiedy ojciec i królo wa Margrete kłócili się o Gregoriusa. Miała zamiar uciekać, kiedy dotarły do niej słowa mężczyzny. To Gregorius! Cecilia zatrzymała się i przestała oddychać. Nie powin na była podsłuchiwać, coś jednak mówiło jej, że ta roz mowa dotyczy również jej samej. Królowa Margrete roześmiała się histerycznie. - A ty nie miałeś odwagi zaprotestować? Pozwalasz królowi decydować, kogo masz poślubić, jakbyś był jego córką? Ty, ten wielki Gregorius Andresson, oczko w gło wie króla - mówiła szyderczo. - Ty, który byłeś niezależ ny przez całe swoje życie i nikomu nie pozwoliłeś wywie rać na siebie nacisku? Potrafiłeś przecież uciec do Danii, gdy pojawiły się kłopoty! - Margrete... Proszę cię... - mówił błagalnie Gregorius. - Prze cież cały czas wiedziałaś, że prędzej czy pózniej się ożenię. - Nie, wcale nie wiedziałam! Mężczyzna, który przez wiele lat przyjmuje łaski królowej, nie odpycha jej potem! A może zapomniałeś, co masz mi do zawdzięczenia? Czy myślisz, że otrzymałbyś okręg Borgar, najlepszy okręg w kraju, gdyby nie ja? Myślisz, że wtedy, wiele lat temu dostałbyś Romerike? Nie, kochany Gregoriusie! Beze mnie nie dostałbyś nic! Byłbyś nędznym biedakiem! - Nigdy nie prosiłem ani o Romerike, ani o Borgar. Zresztą to pierwsze zwróciłem, wyjeżdżając do Danii. A ty dobrze wiesz, dlaczego wyjeżdżałem. - Bo jesteś tchórzem - oświadczyła Margrete szyder czym głosem. - Bo się bałeś, że król Hakon może nas przyłapać w intymnej sytuacji. Bałeś się, że zacznie podej rzewać, czy Kristin aby na pewno jest jego córką... - Margrete...! - jęknął Gregorius. - Przecież sama najle piej wiesz, że ona jest jego córką! I wiesz także, że zrobiłem wszystko, by się wyplątać z tej sytuacji. Jesteś żoną króla Hakona, a ja za nic nie chciałbym sprawić mu bólu. Cenię go bardzo wysoko i jako króla, i jako człowieka. Od mo mentu, kiedy zostało postanowione, że za niego wyjdziesz, próbowałem trzymać się z daleka od ciebie, ty jednak nie chciałaś spojrzeć prawdzie w oczy, nie zamierzałaś pogo dzić się z losem. Zostaw mnie w spokoju dla własnego do bra, a także ze względu na mnie, króla Hakona i Cecilię! Cecilia usłyszała, że królowa wybuchnęla płaczem. Ona sama już dawno pragnęła stąd uciec, uwolnić się od straszliwego przeżycia, ale nie mogła, nogi jakby wros ły jej w podłogę. Nie mogła znieść myśli, że Margrete by ła kochanką,Gregoriusa, jeszcze zanim poślubiła jej ojca. W pokoju zapanowała cisza przerywana tylko bolesnym szlochem Margrete. Cecilia wyobrażała sobie, że Gregorius oplótł królową ramionami i że stoją tak przytuleni do sie bie. Z uczuciem, że serce zaraz jej pęknie z bólu i zazdrości, odwróciła się i biegiem wróciła tą samą drogą, którą tutaj przyszła. Zapomniała o Sigurdzie i o umowie, nie przejmo wała się też zaciekawionymi spojrzeniami wojowników i słu żących, których spotykała na dziedzińcu i w przejściach. Biegła do dworu, nie oglądając się. Ledwo weszła do swojego pokoju, gdy zapukano do drzwi i w progu ukazał się jej ojciec. - Cecilio - zaczął, a ona natychmiast po tonie jego gło su poznała, że chodzi o coś bardzo nieprzyjemnego. Odwróciła się ku niemu, nie bacząc na spływające po twarzy łzy. Król wpatrywał się w podłogę. Widać było, że ta sytu acja jest dla niego trudna. -Ja... Ja myślę, że będziemy musieli trochę odłożyć twoje zaręczyny - wykrztusił. - Pojawiły się nowe spra wy... ech... jak wiesz, spodziewamy się ataku - dodał, za dowolony, że znalazł wymówkę. - Nie musisz niczego tłumaczyć, ojcze - powiedziała Cecilia wzburzona. - Słyszałam wczoraj wieczorem, jak kłóciliście się, ty i królowa, i że ona nie życzy sobie, by Gregorius Andresson wszedł do naszego rodu. Król Hakon patrzył na nią przerażony. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |