[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nadchodzą.
Dwu poważnych mężczyzn, w dyskretnych uniformach, wchodziło powoli na wzgórze
kierując się ku nim. Jeden z nich trzymał w ręku jakiś papier.
 Oto on, panie posterunkowy  rzekł Lambert wesoło.  My za niego nie odpowia-
damy.
Policjant spokojnie popatrzył na podskakującego Quina.
 Myśmy tu, proszę pana, nie przyszli  rzekł  w tej sprawie, o której pan wspomi-
nał. Przybyliśmy tu z głównej dyrekcji policji, aby zawiadomić o wyborze Najjaśniejszego
Pana, nowego króla. Istnieje ustawa odziedziczona jeszcze po starym porządku, że nowemu
władcy należy przynieść wiadomość o wyborze natychmiast, bez względu na to, gdzie się
znajduje: dlatego też udaliśmy się za panami przez Ogrody Kensingtońskie.
Oczy Barkera zapłonęły w bladej twarzy. Przez całe bowiem życie pożerała go ambicja.
Z pewną smutną wielkodusznością uznawał metodę, według której wybór władców powierza-
no losowi, za słuszną. Ale obecnie niespodziewana możliwość, że wybór mógł paść na niego,
oszołomiła go.
 I któryż z nas...  zaczął, lecz pełen uszanowania policjant przerwał mu natych-
miast:
 Bardzo żałuję, ale to nie pan, proszę pana. Jeżeli wolno nam się wyrazić, to powiem,
że dobrze nam są znane pańskie zasługi wobec rządu i osobiście bylibyśmy bardzo radzi,
gdyby... ale wybór padł...
 Boże, zlituj się nade mną!  krzyknął Lambert, odskakując dwa kroki w tył. 
Tylko nie na mnie! Nie mówcie mi, że jestem samowładcą Wszechrosji.
 Nie, proszę pana  odrzekł funkcjonariusz policji z lekkim chrząknięciem i uko-
śnym spojrzeniem na Oberona, który właśnie w tej chwili wsunął głowę między swoje nogi i
ryczał jak krowa  dżentelmen, któremu mamy pogratulować wyboru, jest w tej chwili,
zdaje się... hm, hm... cokolwiek zajęty...
 Chyba nie Quin!  krzyknął Barker, rzucając się do niego  to niemożliwe! Obero-
nie, na miłość Boską, opanuj się. Wybrano cię na króla!
Pan Quin z wykręconą głową wciąż jeszcze wetkniętą pomiędzy nogi, odpowiedział
skromnie:
 Nie jestem godzien. Nie mogę naprawdę mieć pretensji, bym potrafił dorównać wie-
lkim ludziom, którzy w przeszłości dzierżyli berło Wielkiej Brytanii. Być może jedyną orygi-
nalnością, jaką się mogę pochwalić, jest ta, że jestem pierwszym monarchą, który przemówił
z głębi swej duszy do ludu angielskiego w tej właśnie pozycji. Zacytuję kilka słów z poematu,
jaki napisałem:
Nie mogli dawni  królowie wojownicy
Mieć praw do bardziej zaszczytnych tytułów,
Jak mądrość, zacność i szlachetny ród.
Intelekt mój, rozjaśniony dzięki trwaniu w tej pozycji...
W tej chwili Barker i Lambert przyskoczyli do niego.
 Czyż ty nie rozumiesz?  krzyknął Lambert.  To nie jest żart. Oni naprawdę
zrobili cię królem. Do licha! Muszą mieć dziwny gust.
 Wielcy biskupi w średniowieczu  mówił tymczasem Quin, wymachując nogą w
powietrzu, podczas gdy usiłowano go wyprostować  gdy zostali wybrani, mieli zwyczaj
odmawiać trzykrotnie i dopiero za czwartym razem przyjmowali wybór. Ja zaś trzykrotnie
przyjmę, a za czwartym razem odrzucę. Ten szczegół tylko różni mnie od tamtych wielkich
ludzi. Och, będę trudził się dla ciebie, mój wiemy narodzie! Będziecie mieć prawdziwy ban-
kiet humoru!
Tymczasem udało się postawić go na nogi i dwaj przyjaciele w dalszym ciągu na
próżno usiłowali go natchnąć zrozumieniem powagi chwili.
 Czyż mi sam nie powiedziałeś, Wilfrydzie Lambert  rzekł  że oddam większe
usługi społeczeństwu, jeżeli obiorę sobie bardziej popularną formę humoru. A kiedyż ta popu-
larna forma humoru może być silniej ze mną spojona, jak teraz, gdy stałem się ulubieńcem
całego narodu? Mój panie  zwrócił się do zdumionego wysłannika  jakie ceremonie są
przewidziane z okazji mojego wejścia do miasta?
 Ceremonie  odpowiedział tamten cokolwiek zmieszany  zostały już od dość
dawna zarzucone i...
Tymczasem Oberon Quin zaczął powoli zdejmować marynarkę.
 Wszystkie ceremonie  rzekł  polegają na odwróceniu uznanego zwyczaju. Gdy
na przykład ludzie chcą być sędziami lub kapłanami ubierają się jak kobiety. Proszę mi
pomóc włożyć to  powiedział podając policjantom swoją marynarkę.
 Ależ, Najjaśniejszy Panie  rzekł jeden z nich po chwili zdumienia, pomagając
Oberonowi.  Wasza Królewska Mość wkłada marynarkę tyłem na przód.
 Odstąpienie od oczywistości  rzekł król spokojnie  jest przy naszych skromnych
możliwościach wszystkim, co możemy zrobić w dziedzinie rytuału. Proszę prowadzić.
Cała reszta tego popołudnia i wieczór wydawały się Lambertowi i Barkerowi jakąś
zmorą senną, której ani mogli dobrze zrozumieć, ani sobie przypomnieć. Król w ubraniu wło-
żonym tyłem na przód szedł ulicami, gdzie go oczekiwano, ku staremu pałacowi Kensingtoń-
skiemu, który teraz był królewską rezydencją. Gdy mijał małe gromadki ludzi, gromadki te
rosły w tłum, a z tłumu dochodziły głosy dziwne, jeżeli się wezmie pod uwagę, że witano w
ten sposób władcę autokratycznego. Barker szedł z tyłu zupełnie oszołomiony, a im bardziej
tłum stawał się zwarty, tym niezwyklejsze stawały się jego okrzyki. A gdy król doszedł do
wielkiego placu przed kościołem, na którym zwykle odbywał się targ, Barker, chociaż został
już daleko w tyle, przekonał się o tym, że król już jest na placu, z okrzyku, jaki wstrząsnął
powietrzem, a był to okrzyk, jakim dotychczas nie witano jeszcze żadnego z królów tej ziemi.
CZZ DRUGA
Rozdział I
PRZYWILEJ MIAST
Zmieszany Lambert z miną człowieka ogłuszonego piorunem stał przed drzwiami apa-
rtamentu królewskiego wśród zgiełku zdumienia i szyderstwa. Miał już zamiar odejść stąd i
wyjść na ulicę, gdy James Barker przebiegł obok niego.
 Gdzież ty idziesz?  zapytał Lambert.
 Idę położyć kres tym szaleństwom  odpowiedział Barker i zniknął w drzwiach
pokoju królewskiego.
Wpadł tam jak wicher i zatrzaskując z hałasem drzwi za sobą rzucił swój niezrównany
kapelusz na stół. Otwierał już usta, gdy król przemówił:
 Proszę uprzejmie podać mi ten kapelusz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze działają zgodnie ze swoją naturą.