[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rządne śniadanie. nie słoneczne przenikały korony brzóz pokryte świeżymi
liśćmi. Pod grubymi pniami gęstym dywanem rosły zawilce.
Margrethe nie odpowiedziała. Wkładała kawałeczki
Margrethe usiadÅ‚a i zaczęła zbierać kwiaty. BÄ™dÄ… Å‚adnie wy­
chleba z owczym serem Olausowi do buzi i czuła, jakby po
glądały na stole podczas obiadu, pomyślała. A poza tym jej
plecach chodziÅ‚y jej mrówki. Kiedy sprzÄ…tnęła ze stoÅ‚u i po­
niespokojne palce mają się nareszcie czym zająć.
zmywała, wzięła chłopca na ręce.
- Na dworze tak dzisiaj piÄ™knie - powiedziaÅ‚a. - Jeżeli Powoli przesuwaÅ‚a siÄ™ coraz dalej w stronÄ™ Å‚Ä…ki. W koÅ„­
nie potrzebujesz mojej pomocy, to my się z Olausem trochę cu usiadła w tym morzu bieli i wystawiła twarz do słońca.
przejdziemy. A co będzie, jeśli Bengt nie przyjedzie?
- Tylko włóż mu czapkÄ™ na gÅ‚owÄ™ - przypomniaÅ‚a mat­ Nie miaÅ‚a czasu zastanowić siÄ™ nad odpowiedziÄ…, bo
ka. - Majowe powietrze bywa zdradliwe. Jeszcze by siÄ™ roz­ usÅ‚yszaÅ‚a skrzyp kół na nierównej drodze. Po zboczu w stro­
chorował. nę Buvika jechała kariolka z Innstad! Margrethe zerwała
się z miejsca i pobiegła jej na spotkanie. Bengt zatrzymał
- Przecież jest gorąco - zaprotestowała Margrethe. -
konia, siedziaÅ‚ i patrzyÅ‚ na biegnÄ…cÄ… ku niemu kobietÄ™. Te­
Roztopi się, jeśli włożę na niego więcej ubrania.
go widoku nie zapomnę do końca życia, przemknęło mu
I nie czekając na odpowiedz, wybiegła z dzieckiem za
przez gÅ‚owÄ™. Ta dziewczyna na niebiesko, ozÅ‚ocona majo­
drzwi. Nie chciaÅ‚a siÄ™ stroić, ale wÅ‚ożyÅ‚a niebieskÄ… płócien­
wym słońcem, z rękami pełnymi białych zawilców.
ną suknię z białym kołnierzykiem. Włosy zebrała w koński
80 81
Zeskoczył na ziemię i wyciągnął ręce, a ona wpadła Znowu jest tak jak tamtego dnia w górach, pomyślała
wprost w jego objęcia. Oddychała tak, jakby biegła bardzo Margrethe. Wtedy też próbowała go powstrzymywać, ale on
dÅ‚ugo, a on czuÅ‚ jej oddech na swojej szyi, pochyliÅ‚ siÄ™ i po­ zawsze znajdowaÅ‚ odpowiedz na wszystkie jej obiekcje. Sta-
całował ją na powitanie.
ła i patrzyła, jak Bengt wiąże konia. Potem wziął ją za rękę
- Przyjechałeś - wyszeptała jakby zdumiona. Oczy jej i poszli w stronę lasu.
lśniły, dziś były szaroniebieskie.
- Bengt, oni na nas czekajÄ…...
- Przyjechałem, pewnie, że przyjechałem - powiedział, - Nikt nie czeka bardziej niż ja - rzekł cicho, podniósł
ujmując obiema rękami jej włosy i tuląc do nich twarz. - |ej rękę do ust i zaczął całować jej palce, jeden po drugim.
%7Å‚eby mnie ojciec nie zatrzymywaÅ‚, to byÅ‚bym tu już o Å›wi­
Kompletnie bezwolna poszÅ‚a za nim. ydzbÅ‚a suchej tra­
cie!
wy przyczepiały się do jej długiej sukni. Słońce nie zdołało
ZmiaÅ‚ siÄ™ do niej, pokazujÄ…c silne, biaÅ‚e zÄ™by. I jaki opa­ jeszcze osuszyć Å‚Ä…ki, wkrótce Margrethe poczuÅ‚a, że ma
lony, pomyÅ›laÅ‚a Margrethe, choć to dopiero maj. ByÅ‚ do­ przemoczone nogi. Dotarli do wielkich sosen na skraju la­
kÅ‚adnie taki sam, jak go zapamiÄ™taÅ‚a z tamtego spotkania su. Bengt usiadÅ‚ i pociÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… za sobÄ…. Buvika leżaÅ‚o w bez­
w górach, taki urodziwy, taki promiennie uradowany, piecznej odległości, a w dole na drodze stał koń i pożywiał
z oczyma, które jÄ… do siebie ciÄ…gnęły z wielkÄ… siÅ‚Ä…. UjÄ…Å‚ w rÄ™­ siÄ™ soczystÄ… trawÄ…. Bengt i Margrethe znajdowali siÄ™ poza
ce jej twarz i uniósł wyżej. zasięgiem czyjegokolwiek wzroku.
- No to co? Zastanowiłaś się? - spytał Bengt. - Powiesz
- Moja huldra - wyszeptał. - Moja cudowna huldra.
Znowu położył usta na jej wargach, a kiedy pocałował ją
mi  tak"?
mocno, jęknęła z rozkoszy. Jak ona marzyła właśnie o tym.
Ona wolno skinęła głową. Bengt nie spuszczał z niej
Tyle razy wspominała jego pocałunki tam na wrzosowisku,
wzroku, a kiedy układał ją na miękkiej trawie, Margrethe
te czułe, ciepłe dłonie, te roziskrzone oczy, od których nie
wypuÅ›ciÅ‚a z rÄ™ki bukiet zawilców i zarzuciÅ‚a mu rÄ™ce na szy­
mogła się uwolnić. Jego ciało. Teraz znowu to wszystko
je.
wróciło do niej z wielką siłą i Margrethe zarumieniła się po
- Kocham ciÄ™ - powiedziaÅ‚ cicho z ustami przy jej po­
korzonki włosów.
liczku. - Chcę cię poślubić i żyć z tobą do końca moich dni.
- Ktoś nas może zobaczyć - wyszeptała, próbując mu się
Och, o mało nie zapomniałem... - uniósł się na łokciu
wyrwać. Odwróciła się w stronę Buvika. - Nie powinniśmy...
i szukał w kieszeni spodni, a kiedy otworzył przed nią rękę,
- Nikt nas nie zobaczy - zapewniÅ‚ Bengt. - Zabudowa­
Margrethe zobaczyła ciężki, złoty pierścionek.
nia gospodarskie zasłaniają widok. Nie moglibyśmy przejść
- To jest pierścionek po mojej babce - wyjaśnił cicho. -
się trochę po łące? Chciałbym na początek mieć cię przez [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.htw.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Wszystkie rzeczy zawsze dziaÅ‚ajÄ… zgodnie ze swojÄ… naturÄ….