[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Naprzeciwko nich siedział Kristo i asystował młodej córce konsula. Demetria zauważyła, że coś go gryzie i była gotowa oddać bardzo wiele, by choć przez chwilę porozmawiać z nim na osobności. Jednak od momentu wyjścia z balkonu Kristo był zajęty rodziną, przyjaciółmi i nadwornymi dygnitarzami. Z każdym zamienił przynajmniej kilka słów, a gdy usiadł przy stole, jego uwagę przykuła młoda dama siedząca po jego prawej stronie. Ciche rozmowy prowadzone bez jej udziału i opuszczenie przez Krista sprawiły, że Demetria posmutniała. Dodatkowo bardzo deprymująco podziałało na nią zachowanie Mikhaela, który traktował ją chłodno i z rezerwą. Demetria przyglądała się ukochanemu i jego towarzyszce, której powłóczyste spojrzenia i miękko wypowiadane wyrazy zmuszały go do pochylania się nad nią. Młoda kobieta raz po raz w geście sympatii kładła dłoń na ręce Krista, co według Demetrii było zbyt poufałe i trwało za długo. - Byłem pewien, że interesuje cię tylko pozycja i majątek, a tu proszę... pomyliłem się - powiedział Mikhael przyciszonym, lekko mrukliwym głosem, a po chwili dodał: - Byłem też święcie przekonany, że nienawidzisz mojego brata, ale widzę, że i tu nie miałem racji. Demetria spojrzała na niego zdumiona, a Mikhael obdarzył ją uśmiechem skruszonego łobuza. - Czasem naprawdę go nienawidzę - odparła, postanowiwszy puścić mimo uszu jego pierwszą uwagę. Mikhael pochylił się i zbliżył na tyle, że wyczuła brandy w jego oddechu. - Bez trudu rozpoznam, kiedy mam do czynienia z zazdrosną kobietą, Demetrio. A ty jesteś teraz bardzo zazdrosna. - Bzdura - odparła szybko i upiła łyk wina. Miała nadzieję, że ten gest wyszedł jej swobodnie i nonszalancko. R L T Mikhael wzruszył ramionami. Demetria wiedziała, że Mikhael miał rację. Kochała Krista i była zazdrosna. Młoda kobieta, która flirtowała z nim przy stole, doprowadzała ją do szału. - Oczywiście on też jest zazdrosny - dodał po chwili Mikhael, gdy skończył przyglądać się bratu. - On jest zaborczy, a to coś innego. - Udowodnię ci, że nie masz racji - odparł Mikhael i wstał od stołu, czym zwrócił na siebie uwagę wszystkich gości. - Wieczór jest zbyt piękny, by przesiedzieć go w czterech ścianach, więc postanowiłem zaprosić panią Andreou na spacer po ogrodzie. Mikhael uśmiechnął się uroczo i podał Demetrii ramię. Złapana w potrzask miała do wyboru albo obrazić Mikhaela odmową, albo wyjść z nim i pozostawić Krista w towarzystwie uwodzicielki. %7ładna z tych opcji jej nie odpowiadała. Przez ostatnie dwie godziny miała ochotę opuścić grono, ale gdy nadarzyła się okazja, Demetria zawahała się. - Co za znakomity pomysł - zawołała znienawidzona przez Demetrię dama, czym przerwała dławiącą ciszę. Gniew zagotował krew krążącą w żyłach Demetrii. Opuszczenie tego miejsca było jedynym sensownym rozwiązaniem. Demetria nie chciała siedzieć przy stole ani chwili dłużej. Wiedziała, że za minutę albo się rozpłacze, albo zrobi scenę, więc zdjęła z kolan serwetkę i wstała. Miała nadzieję, że świeże powietrze ostudzi jej złość i uspokoi skołatane nerwy. - Zgadzam się z tobą, książę - powiedziała. - Ja również. - Kristo wstał od stołu i zanim Demetria zdążyła chwycić się ramienia asystującego jej Mikhaela, znalazł się tuż przy niej. - Chodzmy, kochanie - powiedział Kristo, czym wywołał poruszenie. Jedna z jego ciotek pokiwała głową z dezaprobatą, inna westchnęła z rozrzew- nieniem. Stojący za plecami Krista Mikhael posłał Demetrii wymowne spojrzenie w stylu: A nie mówiłem? R L T - Dziękuję wszystkim za przybycie i wsparcie. A teraz, jeśli państwo wybaczą... - powiedział Kristo i wyszedł z Demetrią z sali. Spokój póznego wieczora działał kojąco na duszę Demetrii. Delikatne podmuchy wiatru niosły ze sobą zmieszane zapachy słonej morskiej wody i rozkwitającego jaśminu. Odbite w wodzie światła nabrzeżnego bulwaru wyglądały jak długie kolorowe wstążki. - Nie zdawałam sobie sprawy, że masz taką wielką rodzinę. - To są ci najbliżsi. Jeżeli policzyć wszystkich dalszych kuzynów, będzie ich trzy razy więcej - powiedział Kristo i uniósł jej twarz ku swojej. - A co z twoją rodziną? To niemożliwe byś miała tylko ojca i przyrodnią siostrę. - To naprawdę wszyscy. Mój ojciec był jedynakiem, a jego rodzice nie żyją już od dawna. Moja macocha była adoptowana. Gdy zmarła, jej rodzina przyjechała na pogrzeb, a potem już nigdy więcej się do nas nie odezwała. - A rodzina twojej matki? - Odwrócili się od niej i w konsekwencji ode mnie też. - Z powodu skandalu? Demetria przytaknęła ruchem głowy. - Głupcy - powiedział Kristo tonem, który wywołał uśmiech na jej twarzy. Demetria cieszyła się, że wreszcie znalazł się ktoś, kto nie patrzy na nią przez pry- zmat przeszłości jej matki. - Mój dziadek był szlachcicem czystej greckiej krwi, więc zachowanie jego córki było niewybaczalne. Była skreślona, bo jako narzeczona innego greckiego szlachcica wdała się w romans z żonatym Włochem. - Dlatego szybko wydali ją za twojego ojca. - Ojciec powiedział, że ze strony matki na ślubie pojawił się tylko dziadek. Potem już nigdy ich nie widzieliśmy. - Nie przyjechali na pogrzeb twojej matki? - Nie. Dla nich ona nie żyła już od roku. A jeżeli chodzi o mnie, to ojciec podej- rzewał, że jej rodzina uznała mnie za dziecko spłodzone przez jej włoskiego kochanka. R L T - To jest nie do pomyślenia, że oni tak po prostu o tobie zapomnieli. %7łe nie byli obecni w twoim życiu. Twarz Demetrii wykrzywił kwaśny grymas. - Wiedziałaś, że wysłano do nich zaproszenie na nasz ślub? - Nie miałam o tym pojęcia. Nikt nigdy nie konsultował ze mną listy zaproszonych [ Pobierz całość w formacie PDF ] |