[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sprowadzała rozmowę na inny temat albo obracała jego słowa w żart. Nie wiedział, co o tym myśleć. Raz zaczynał podejrzewać, że robi to świadomie. Potem tłumaczył sobie, że niesłusznie przypisuje jej takie działania. Główne danie pojawiło się i zostało zjedzone. Teraz stał przed nimi napoczęty deser, a on nie był bliżej wyjęcia pudełeczka z kieszeni niż na początku wieczoru. Teraz albo nigdy, powiedział sobie, podejmując decyzję. Na szczęście los się do niego uśmiechnął i z głośników popłynęły dzwięki zmysłowej ballady. - Zatańczymy? - zapytał. Kate tylko uśmiechnęła się w odpowiedzi. Bailey wstał, obszedł stolik i podał jej dłoń. - Chodz, to doskonały pretekst, bym mógł wreszcie wziąć cię w ramiona. Wciąż mi mówi takie rzeczy, pomyślała. Słodkie i czułe głupstewka, od których kręci się w głowie i mocno bije serce. Ale jak długo to może trwać? Jak długo jeszcze, zanim powie mi żegnaj"? Bailey ujął dłoń Kate i poprowadził na pusty parkiet. RS - Wiesz... - zaczął jej szeptać do ucha. - Mam wrażenie, że przez cały wieczór jesteś zdenerwowana i płochliwa. Myślałem, że już to przerabialiśmy. Nic nie umyka jego uwagi, pomyślała zdumiona. Wciąż nie mogła zrozumieć, jak on odgaduje jej nastroje. Powoli zaczynała się przekonywać, że niemal idealnie do niej się dostroił. Ona sama też doskonale go wyczuwała. I teraz właśnie miała przeczucie, że Bailey coś zamierza. - Przerabialiśmy? - powtórzyła z uśmiechem, bo dobór słów ją rozbawił. - Czy bycie ze mną to taka ciężka robota? - spytała, choć wiedziała, że wcale nie to miał na myśli. Bailey wyczuł, że Kate się uśmiecha. Zalała go fala ciepła. - Czasami - przyznał. - Nie najłatwiej cię poznać - wyjaśnił, widząc jej zdziwione spojrzenie. Kate zawsze miała dwie twarze. Jedną nosiła dla świata, a drugą dla tych, których kochała. Przez chwilę poczuła się niezręcznie, że tak łatwo ją rozszyfrował. - Niemożliwe. Spytaj któregoś z moich pacjentów. - Wszystko już wiem o tobie miłej, łagodnej i dobrej dla cierpiących. Każdy to odkryje już po kilku minutach w twoim towarzystwie - powiedział, czując jednocześnie, że on nie chce zaliczać się do tego grona. - Ja mówię o twojej prawdziwej twarzy. O tej Kate, która ciężko pracowała w podstawówce, żeby pozbyć się jąkania. I o tej, która zawsze sądziła, że musi brać na siebie odpowiedzialność, chociaż była najmłodsza w rodzinie. Także o tej, która się wzrusza nawet na widok pocztówki z życzeniami. O tej, która tak bardzo chciała mieć psa, że gdy ojciec się nie zgodził, biegała do sąsiadów, udając, że ich pies należy do niej i nazywa się Conrad. Była zupełnie zaskoczona tą recytacją. Wyglądało na to, że skwapliwie zbierał każdy okruszek informacji, który kiedykolwiek rzuciła i budował z nich jej obraz. - Ty chyba masz doskonałą pamięć. RS - Nie, skądże. Całkiem wybiórczą. Ale zawsze pamiętam to, na czym mi zależy - oznajmił i uniósł jej brodę tak, że musiała na niego spojrzeć. - A chcę pamiętać ciebie. Pamiętać, powtórzyła w myślach. Pamiętać można coś, co minęło. Kate przygotowała się na cios. Zaraz ze mną zerwie. Zaraz mi powie, że już się nie możemy spotykać, myślała w panice. Zesztywniała w jego ramionach, ale nie odwróciła wzroku. - Chcesz mnie pamiętać? A gdzieś się wybierasz? Przez chwilę zastanawiał się w ciszy. - Można tak powiedzieć - odpowiedział w końcu. A więc miałam rację, pomyślała triumfalnie. Jej triumf był jednak gorzki. Chciała sobie pogratulować, że nie pozwoliła sobie w nim się zakochać. Poczuła jednak, że to nie jest prawda. - Można tak powiedzieć? - powtórzyła jak echo. Nie chciał jej denerwować ani dłużej ciągnąć tej gry. Ale nie chciał jej także wystraszyć. Właśnie dostrzegł w oczach Kate coś, czego nie widział już od tygodni. Ostrożność. Bailey spróbował raz jeszcze, tylko z większym wyczuciem. - Może powinienem był to inaczej ująć. Chciałbym przenieść naszą znajomość na wyższy poziom. Muzyka przestała grać. Stojąc na pustym parkiecie, Kate wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami. Czuła, jak mocno bije jej serce. Wszystkie emocje nagle się pomieszały. Obawiała się zerwania, a on myślał o czymś zupełnie przeciwnym. Poczuła nagłą suchość w ustach. - Chcesz się ze mną przespać? - wykrztusiła. Bo o czym innym mógłby jeszcze mówić? Nawet kiedy to wreszcie powiedziała na głos, czuła, że w jej sercu coś pęka. Nie spodziewała się tego bólu. A przecież całym sercem pragnęła być z Baileyem, [ Pobierz całość w formacie PDF ] |