[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Musiałem się pomylić przy czytaniu. „Zastosowanie Teorii Wyłączenia Parametru Prowadzącego w Opisowej Prognostyce Form Chaosu”. Bron powtórzył słowo w słowo. Cana kiwnął potakująco głową i odłożył papiery na biurko. – Wiesz, Synkretysto, nie jestem do końca przekonany, że Martin się myli. Ma swoisty instynkt do tych rzeczy, który go rzadko zawodzi. Nie może sobie na to pozwolić, bo często nasze życie zależy tylko od niego. Musze wiec mieć uszy i oczy otwarte. Ale jeżeli nie jesteś Halternem to ci, którzy cię wysłali przygotowali cię bardzo dobrze. Tak dobrze, że to, czy naprawdę jesteś Halternem, czy tylko podszywasz się pod niego nie ma już większego znaczenia. – A teraz – odparł Bron – proszą o odpowiedź na moje pytanie. Dlaczego Niszczyciele potrzebują tak gwałtownie Synkretysty? – Nie tylko Synkretysty. Potrzebujemy wszystkich i już ich praktycznie mamy. Ale potrzeba nam przede wszystkim kogoś, kto łączyłby w sobie synkretyzm ze znajomością form Chaosu. – Po co? – Za kilka godzin mamy spotkanie. Dopiero potem będę mógł, lub nie, odpowiedzieć na to pytanie. Możliwe nawet, że sam znajdziesz odpowiedź. Na razie masz pełną swobodę w poruszaniu się po pokładzie. Zbrojownia będzie wiec potrzebować twoich odcisków palców. Będziesz mógł wchodzić wszędzie tam, gdzie otworzą się drzwi. Reszta pomieszczeń będzie zawsze zakazana. Kwatermistrz znajdzie dla ciebie kabinę. Cana podniósł się i wskazał ręką na drzwi. Bron zrozumiał, że pozostało mu teraz jedynie wyjść. Poszedł bezpośrednio do zbrojowni, gdzie pobrano jego odciski palców i wtłoczono je w schemat komputera sterującego wejściami. Tytułem próby obszedł cały statek otwierając różne pomieszczenia. Większość drzwi, ku jego zdziwieniu, ustępowała pod dotknięciem palców. Wrócił wiec do swojej kabiny, położył się wygodnie na koi i połączył ze swoimi niewidzialnymi sprzymierzeńcami. – Jaycee? „Nie. Ananias. Nasza mała dziwka poszła coś przekąsić. Jej zwykłe menu składa się bez wątpienia z rozbitego szkła i jadu żmii. Co sądzisz o tej swobodzie, którą cię tak hojnie obdarzył Cana?” – Nie jestem niczego pewny. Musze się dowiedzieć dlaczego? Jeżeli się nie mylę, to zostawił mi akurat tyle sznura, żebym mógł się powiesić. Jedyne miejsca, do których nie wolno mi zajrzeć to arsenał, centrala łączności i cześć systemu komputerowego. To zbyt piękne. Mogę się założyć, że obliczają każdy mój krok. „A sterownia? Musimy jak najszybciej poznać cel lotu”. – Jeszcze nie próbowałem. Nie chce być zbyt ciekawski. Zresztą przewidziano spotkanie w kosmosie i najprawdopodobniej pierwszy cel zostanie zmieniony. Kiedy zaczną przygotowywać się do skoku podprzestrzennego zdobędą współrzędne bezpośrednio z matryc, bez wchodzenia do sterowni. „To jest myśl! Pamiętaj, że nie mają zbytnich powodów, żeby się ciebie obawiać. Jak długo trzymają cię z dala od sali łączności nie mają się czego obawiać. System łączności biotronicznej jest jak dotąd jedyny w swoim rodzaju i nikt nie podejrzewa jeszcze jego istnienia”. – Chciałbym być tego pewien. Ten szum, który odbierałem wciąż mnie niepokoi. Ktoś używa naszej częstotliwości. To nie były szumy międzygwiezdne czy zakłócenia. „Nasze aparaty nie mogą znaleźć żadnego źródła w pobliżu statku. Wysunięto natomiast hipotezę sygnału heterodynowego z pokładu”. – To nie wchodzi w rachubę. Mówiłem już, że te głosy miały charakterystykę inteligencji posiadającej bardzo zaawansowany system łączności. „Zajmę się tym, chociaż jestem przekonany, że się mylisz. Ale co się dzieje z silnikami?” Bron wsłuchiwał się przez chwile uważnie. – Chyba silniki hamujące. Może zbliżamy się do punktu spotkania? „Spotkanie? Z kim?” – Jeszcze nic nie mówiono na ten temat. Żadnych aluzji. Podejrzewam, że chodzi o spotkanie z głównymi siłami. „Ciekawe po co? Nigdy przecież nie zaryzykują wejścia w podprzestrzeń całą formacją... Wiec dlaczego mieliby się przegrupowywać przed skokiem?” – Wygląda na to, że ogłosili alarm generalny. „Lepiej nie interesuj się tym zbytnio. Poczekaj na spotkanie”. – Wydajesz mi rozkazy, Ananias? „Właśnie. Już zapomniałeś jak je przyjmować?” – Umówmy się. Tutaj ja działam, ryzykuje własną skórą i to moja powłokę cielesną wyrzucą za burtę, kiedy ta mała gra towarzyska źle się skończy. Pytaj mnie o dowolne informacje; ale pozwól, że sam wybiorę sposób i moment ich zebrania. Oczywiście, jeżeli chcesz mieć marionetkę... to ją sobie kup. „Spokojnie żołnierzyku” – wycedził groźnie Ananias. „Nie wmontowaliśmy ci w łepetynę tylko jednej . elektrody. A konsola sterująca nimi jest tuż przede mną. Chcesz, żebym ci przeczytał napisy... Stan katatonii, znieczulenie z utrzymaniem świadomości... Kara... Śmierć... Oczywiście nie jest to napisane tymi słowami - jesteśmy zaciekłymi zwolennikami symboli we wszystkim, co odnosi się do [ Pobierz całość w formacie PDF ] |